środa, 31 października 2012

ADAŚ METEOPATA?!

Od kilku dni u Adasia lekkie pogorszenie stanu zdrowia, jest coś poddenerwowany, wczoraj miał atak złości, krzyczał, rzucał się na łóżku, pluł jedzeniem, a potem zapadł w parogodzinną apatię. Najprawdopodobniej to jeden z wielu jego "dziwnych "ataków padaczki.
Dzisiaj już jest ok (!), dał sobie umyć ząbki, już się uśmiecha, chętnie zjadł i z niecierpliwością czeka na nauczycielkę Beatkę, czyli jego "ta-ta". Coś tam tłumaczy po swojemu, rozgadany niesamowicie i powtarza niektóre dźwiękonaśladowcze wyrazy z czytanych bajek i śpiewanych piosenek.
Myślę, że ten stan pogorszenia samopoczucia jest związany z ciśnieniem atmosferycznym jakie funduje nam
niestabilna jesienna pogoda, bo i ja od wczoraj  nie umiem poradzić sobie z uregulowaniem ciśnienia
i silnym bólem głowy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

piątek, 26 października 2012

STABILIZACJA

U nas wszystko wraca do normy. Adaś zadowolony, uśmiechnięty, chętnie zjada, można powiedzieć ,że zrobił się z niego nie lada żarłok, co oznacza, że wraca do zdrowia.
Dzisiejsza wizyta lekarki z Hospicjum potwierdziła, że nareszcie moje "Maleństwo" odzyskuje swoją dawną kondycję. Mogę nareszcie odetchnąć z ulgą... oby tak dalej.
Pozdrawiamy odwiedzających nasz blog, dziękujemy za pamięć i dobre fluidy .

środa, 24 października 2012

KIM JEST DAWCA?

Jest z nami coraz lepiej. Odpukać. Niech tak zostanie...
Adaś tą krew to dostał chyba od jakiegoś artysty gaduły i jeszcze od komika, a może to był jakiś gość uprawiający stand-up, kto to wie? Zawsze był gadatliwy (po mamusi - kto zna, ten wie :)), ale teraz  już Mu się gębula wcale nie zamyka.. Słowo daję, nawet w trakcie jedzenia nadaje. I chyba ten stendaper, który oddał krew, jest strasznym łasuchem, bo tyle ile Adaś ostatnio wciąga... Ależ On ma apetyt, no naprawdę!!!
A tak poważnie, kimkolwiek jesteś Dawco, serdeczne dzięki, bo uratowałeś Adasiowi życie!
Jeśli chodzi o mnie, to chyba się porządnie zaprawiłam, bo trzyma nie choróbsko jak diabeł dobrą duszę , ale mam zastrzyki i już powoli normalnie rozmawiam i nie duszę się już, czyli problemy z oddychaniem mijają.

wtorek, 23 października 2012

TATA...

U nas prawie wszystko w porządku. Adaś rozmowny, uśmiechnięty, cudowny po prostu. A "prawie", bo ja jestem chora. Ratuję się Dexavenem, bo chwilami nie mogę oddychać. No ale do rzeczy...
Wczoraj u Adasia była pielęgniarka z Hospicjum - Beata i nauczycielka - też Beata. Wcześniej, przed pielęgniarką Beatą, do Adasia przyjeżdżała inna pielęgniarka hospicyjna, również (a jakże!) Beata i próbowała Adasia nauczyć wymowy swojego imienia. Nic z tego nie wyszło, tak nam się przynajmniej wydawało, ale Adaś przez ostatnie dwa lata często powtarzał słowo "ta-ta". Myśleliśmy, że chodzi mu o Jego Tatę.
Wczoraj przychodzą te nasze Beaty, a Adaś "ta-ta" i "ta-ta". Dopiero wczoraj, po dwóch latach kapnęłyśmy się, że nie chodzi Mu o Tatę, tylko o Beatę. Musielibyście widzieć radość Adasia, że w końcu my głąby Go po takim czasie zrozumiały...;P

niedziela, 21 października 2012

SPACER

Dzisiaj była świetna pogoda na spacer, więc zapakowałam Adasia do Baffina i poszliśmy sobie do altanki. Żeby babci nie było przykro, to ubrałam ją, balkonik przed siebie i całe "towarzystwo"  wraz z kotem i pieskiem, spędziło miłe chwile na  świeżym powietrzu.
Adaś szczęśliwy, bo się trochę dotlenił, moja mama też zadowolona... zwierzęta też się wyhasały. A ja? Chyba trochę zmęczona.
Jeszcze głos mam jakiś cichy i ochrypły, na dodatek nałykałam się znowu tego, co w powietrzu lata, bo ja strasznie "pazerna" jestem... łapię wszystko co w powietrzu wisi, a najbardziej wirusy ;D ;D ;D , no i mam  tylko jedną strunę głosową, druga uszkodzona podczas operacji, więc trochę się obawiam o swój głos i oskrzela, ale co tam... najważniejsze, że wszyscy mieli frajdę i spędzili miłe chwile w promieniach słoneczka i otoczeniu ciepłej jesieni.
Pozdrawiam wszystkich  :-* :-* :-* 

piątek, 19 października 2012

BEZDECH

Dwa dni mieliśmy już na prawdę fajne, spokojne, Adaśko był uśmiechnięty i rozgadany. Dziś w nocy pojawił się bezdech. Możliwe, że przed nim miał miejsce nietypowy, jak na Adasia atak padaczki, bo troszkę nim "rzucało", szczególnie głową. Tracił ciepłotę ciała (po prostu zrobił się zimny) i kontakt, przelewał się przez ręce, ale lekarze z pogotowia poradzili sobie, jak zwykle. Leki zadziałały i "Maleństwo" wróciło. Dziś Adaś już jest stabilny, ale taki cichy, bez energii. Z nauczycielką coś podśpiewywał, "rozmawiał", ale bardzo cicho, bez sił... 
Adaś często po atakach padaczki dostaje bezdechu, ale dzisiaj to wszystko było jakieś dziwne. Niemniej jestem dobrej myśli, bo wszystko się uspokoiło. Mam nadzieję, że jutro Adaś odzyska siły i uśmiech.

środa, 17 października 2012

ADAŚ NARESZCIE STABILNY....

Nareszcie mogę trochę odetchnąć.
Na dworze słońce wyjrzało zza chmur, a i  Adaś powoli dochodzi do siebie. Dzisiaj rano nareszcie się do mnie odezwał, bo już dość długo miałam"ciche dni". Nawet nie macie pojęcia jaka to ulga... nareszcie światełko w tunelu, bo ta grobowa cisza była przerażająca. Teraz buzia mu się nie zamyka i już prawie godzinę "nadaje", po swojemu oczywiście.To nic, że nic z tego nie rozumiem, najważniejsze, że ma dobry humor,  to znaczy, że go nic nie boli, że wraca dawny, radosny Adaś, że mogę nareszcie odetchnąć.
Z apetytem zjadł śniadanko, wypił nutridrink - ulubiony waniliowy, chętnie ćwiczył.
Gołym okiem widać, że jest dobrze... żeby nie zapeszyć. Kroplówki odstawiam, będzie już leki przyjmował doustnie i myślę, że każdy następny dzień już taki będzie.
Dziękuję Wam wszystkim, którzy sercem i modlitwą jesteście z nami, bo to dla nas tak bardzo ważne.
Świadomość, że człowiek w trudnych chwilach nie jest sam, uskrzydla i dodaje sił do walki.
Pozdrawiamy serdecznie odwiedzających nasz blog.

poniedziałek, 15 października 2012

...

I znów pojawiły się wymioty krwią, całą noc czuwałam przy Adasiu, przebierałam Go i prałam. Rano przyjechali z Hospicjum. Adaś dostał kroplówkę i zasnął. Przepisali jeszcze zastrzyki z witaminy B12, żeby zwiększyć przyswajanie żelaza. Adaś jest taki spokojny, jak nie nie mój Syn... Teraz Karolina będzie czuwać przy Adasiu, bo ja po tylu godzinach nieprzerwanego czuwania muszę odpocząć. Znów mnie dopadła jakaś infekcja.
Poza tym jest mi źle, czuję się rozczarowana, rozżalona. W sumie powinnam zdawać sobie sprawę, że podanie Adasiowi krwi niewiele zmieni, da mu życie, a nie zdrowie, a jednak liczyłam, że coś się wydarzy, jakiś cud... Dziś uświadomiłam sobie, że cudu nie będzie. To bardzo boli...

niedziela, 14 października 2012

JEST POPRAWA

Adaś dziś nie wymiotuje. Nawet troszkę zjadł, więc nie dostał kroplówki. Przy jej podawaniu musi mieć niestety skrępowane ręce, więc kiedy dziś go rozwiązałam powtarzał w kółko "nie, mamo"... Oj, żeby więcej nie było trzeba... Mój synek dziś nie jest w najlepszym nastroju, ale mam nadzieję, że do jutra i to się zmieni na lepsze.

sobota, 13 października 2012

A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE...

Jak przedwczoraj zabierałam Adasia ze szpitala byłam pełna nadziei, że po tylu przetoczeniach na długi czas nie będę musiała ze strachem kłaść się spać i nie będę się budzić pełna obaw, że coś się złego nie wydarzy kiedy zasnę ze zmęczenia przy Adasia łóżku. Niestety, dzisiaj rano jakoś tak przed siódmą, podczas porannej toalety, Adaś zaczął strasznie wymiotować brunatną, bardzo ciemną  treścią, ze strzępkami skrzepniętej krwi, a później to już z krwią. No i znowu kroplówki, a jego żyły takie delikatne.... Zdecydowałyśmy z lekarką z hospicjum, że zostawimy Adasia w domu, tu mu będzie lepiej. Dam radę, a pielęgniarki i lekarka z hospicjum pomogą mi. Dostał zastrzyki przeciwkrwotoczne i przeciwwymiotne, bo w tej sytuacji niczego doustnie nie przyjmie. Jedzonka też nie przyjmuje, ale z tym jakoś sobie poradzę.
Podstawowe zastrzyki daję już sama: metoclopramid i cyclonaminę. Dla mnie to nie pierwszyzna, bo z wymiotami Adasia jestem oswojona nie od dziś, ale gdzieś tam w środku dręczy mnie poczucie bezsilności, niemocy, żalu....
W zasadzie to już wczoraj w godzinach popołudniowych był jakiś "nieswój". Akurat przyjechała w odwiedziny Ania Dąbrowska, która prowadzi Adasia profil na NK: http://www.nk.pl/#profile/44024333?referer=qs_p i Adasia ulubiona Milenka, ale nic go nie cieszyło , nawet się nie uśmiechnął... a zawsze jak Milenka przyjeżdżała do niego to szalał z radości. Wieczorem już nie chciał jeść, wcześnie zasnął, ale obudził się po północy z wysoką temperaturą.
Przez całą noc walczyłam z gorączką, no i nad ranem już było w miarę ok, niestety po godzinie wystąpiły wymioty.
Teraz znowu byli pracownicy hospicjum, jutro też przyjadą i mam nadzieję, że sobie poradzę i Adaś nie
"wyląduje" w szpitalu.
Trzymajcie za nas kciuki , wysyłajcie dobre fluidy i jak ktoś potrafi się modlić, to bardzo proszę o modlitwy.
Pozdrawiam.

czwartek, 11 października 2012

POWRÓT DO DOMU

Adasia dzisiaj wypisano ze szpitala. Przyszła nauczycielka Adasia, później przyjechała Ilonka z Ludzi-Serca, Adaś był tak szczęśliwy i rozgadany, jak nigdy dotąd. Ilonko, Tobie i Aniołom z LS serdeczne dzięki  za ogromną pomoc.
Rozgadane "Maleństwo" z nauczycielką i Ilonką

Miałam dziś tak emocjonujący i cudowny dzień, że moje ciśnienie znowu daje się we znaki. ;) Jestem przeszczęśliwa. Jeszcze raz za wszystko baaardzo Wam dziękuję. :*

wtorek, 9 października 2012

ADAŚ ZNOWU DZISIAJ PRZETACZANY

Adaś podczas przetaczania krwi. Obok "szpitalna Ciocia".
W związku z wymiotami i pogarszającymi się wynikami krwi Adaś znowu był dzisiaj przetaczany. W nocy planują zabieg powtórzyć. Mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie dla Adasia. Lekarze robią, co w ich mocy, żeby mu pomóc i ulżyć w cierpieniu.
Dzisiaj Adaś nie ma humoru, jest obolały, zmęczony, dostaje leki przeciwkrwotoczne, zastrzyki, ale mam nadzieję i ufam Bogu i lekarzom, że wszystko będzie ok.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia od Adasia i proszę o modlitwy o powrót do zdrowia.

poniedziałek, 8 października 2012

STRES

Z Adamem nie jest najlepiej, wciąż wymiotuje. Na dodatek ze mną coś się dzieje. Od rana walczyłam z wysokim ciśnieniem, skończyło się na Izbie Przyjęć i jeszcze rozkłada mnie jakieś choróbsko. Pewnie na skutek permanentnego stresu zaczynam się sypać. Ale dam radę, ważne, żeby Adasiowi się poprawiło.

niedziela, 7 października 2012

NASTĘPNA DOBA PO PRZETOCZENIU MINĘŁA

Adaś czuje się już lepiej, nawet się uśmiecha. Rano jeszcze wymiotował, ale jutro coś mają lekarze działać. Ordynator tego oddziału jest gastrologiem, więc Adaś jest w fachowych rękach.
Powoli jego stan się stabilizuje.
Po bezdechu miała miejsce konsultacja neurologiczna. Lekarz stwierdził hipoplazję ciała modzelowatego, więc w sumie nic nowego.
Jutro badanie, coś ktoś mi szepnął, że komputerowe, bo tradycyjną metodą nie da się zrobić gastroskopii ze względu na guzowatość i uchyłki w przewodzie pokarmowym.
Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień.

sobota, 6 października 2012

DOBA PO PRZETOCZENIU

Adaś dziś niestety w nieco gorszym stanie. Nie chce jeść, wymiotuje krwią. Rano dostał Zofran, który zatrzymał wymioty, ale nie odruch wymiotny, wieczorem dostanie kroplówkę z Metokroplamidu.
Jestem potwornie zmęczona, a muszę jeszcze ogarnąć mieszkanie i rano biec do Adasia. Więcej napiszę jutro.

czwartek, 4 października 2012

NOWY BLOG ADASIA

WITAM NA NASZYM NOWYM BLOGU

Adaś nadal w szpitalu. W nocy będzie miał przetaczaną krew.
Dziś chorych odwiedził biskup. Adaś otrzymał specjalne błogosławieństwo.
Było bardzo uroczyście i wzruszająco. Proboszcz naszej parafii i personel szpitala bardzo pozytywnie mówili się o naszej rodzinie, a ich wypowiedzi o moich zmaganiach z codziennością, bardzo mnie podbudował
i dodały sił do dalszej walki o życie Adasia.