Gazeta
Częstochowska - tygodnik regionalny
Wydanie nr 29 (763) z 2006-07-20, dział : aktualności
Każdy niesie swój krzyż...
Ile człowiek może znieść? Jaki jest próg tolerancji nieszczęść przez jedną osobę? To pytanie dręczy mnie od kilku lat, gdy obserwuję i staram się pomóc rodzinie z Kłobucka. Pani Danuta Wodzyńska-Czuchta walczy o życie synka, który urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym, niedowładem czterokończynowym oraz atrofią mózgu. Jej syn od dawna miał problemy z brzuszkiem (perystaltyką jelit), ponieważ większość swego życia spędził w pozycji leżącej. Jego mama od początku miksowała mu jedzenie, by chłopiec mógł swobodnie połykać. Chłopiec papki i leki popija syropami, by brzuchowi nie utrudniać pracy. 2 lipca Adaś znalazł się w szpitalu w Częstochowie w związku z krwawymi torsjami.
Codzienne pokonywanie trasy Częstochowa - Kłobuck bez dobrych rokowań dla synka jest dla niej katorgą. Początkowo chłopiec znajduje się na intensywnej terapii na Parkitce, później matka przenosi go do szpitala w Kłobucku. Jest zdesperowana, liczy się z tym, że Adaś może w każdej chwili odejść...
Spuchnięte nóżki, w rękach i nogach igły welflon, kroplówki, podawana krew, oraz rurka w ustach i woreczek w okolicy żołądka to obraz 16-latka. Obolałe ciało chłopca, doznało ogromnego bólu w swym krótkim życiu.
Adaś słabo widzi. Do jego domu od początku przychodzą panie ze szkoły Podstawowej Nr 2 w Kłobucku, które prowadzą z nim zajęcia. Dzięki Łucji Brol, szefowej Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych o Uśmiech Dziecka z Kłobucka Adaś otrzymał nowiutkie łóżko, ponieważ jego stare się rozsypało. Następnym marzeniem jego matki jest wózek.
Karolina
Karolina jest kolejnym dzieckiem Danuty Czuchty. Ma 19 lat. Na pierwszy rzut oka śliczna, młoda dziewczyna. Bardzo inteligentna, zdolna uczennica. Jednak i ją los ciężko doświadczył. Gdy miała 2,5 roku oparzyła się. Wrzątek nie oszczędził jej twarzy i boku ciała, to cud, że dziś lepiej wygląda. Jest po pierwszej operacji, druga odbędzie się 17 października 2006 roku w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Od najmłodszych lat jest pod opieką lekarzy i rehabilitantów. Ma krótszą nogę. Co trzy miesiące musi mieć badaną krew na podwyższone przeciwciała. Ma boreliozę. Karolina z powodu arytmii serca jest leczona u zabrzańskiego kardiologa - ma niskie ciśnienie krwi. Młodej dziewczynie "grozi" wszczepienie rozrusznika serca, ponieważ nie można jej podawać żadnych leków podwyższających ciśnienie z powodu obecności w płacie czołowym prawego podkorowo widocznego naczyniaka żylnego. Karolina cierpi na bezsenność, zrywa się w nocy. Ciągle żyje w strachu. Z tego powodu jest chronicznie zmęczona. Dziewczyna zdaje sobie z tego sprawę, że musi być w ciągłym ruchu, ponieważ w spoczynku dochodzi do częstych omdleń. Karolina wie, kiedy ma się mieć na baczności ( szósty zmysł?). Narzeka wtedy na drżenie w piersiach, osłabienie, ból głowy w płacie czołowym. Pierwsze takie objawy pojawiły się u Karoliny tuż przed komunią. Najwięcej omdleń miało miejsce w dużych skupiskach ludzkich, w których jest mało tlenu: w kościołach, autobusach itp. Gdy była uczennicą gimnazjum topiła się w basenie z powodu ataku bólu i omdlenia, gdy zaczęła uczyć się w technikum przez cztery dni chodziła o kulach. Najbardziej traumatycznym wydarzeniem dla dziewczyny, które mogło mieć związek z jej chorobą była śmierć ojca, z którym była emocjonalnie bardzo związana. Mąż Danuty Czuchty zmarł w 1994 roku, na wylew podpajęczynkówkowy spowodowany pęknięciem tętniaka części potylicznej. Osierocił czworo dzieci i 38 letnią kobietę.
Przemek
Przemek to w chwili obecnej dorosły mężczyzna. Ale zły los także nie dał mu spokoju. Czy jeszcze mało nieszczęść w tej rodzinie? Kto o tym decyduje? ....
Przemek miał 16 lat, gdy w drodze do sklepu "zahaczył" go motocyklista i wlókł za sobą przez 200 metrów. Nieprzytomnego nastolatka zabrało pogotowie. Pół roku spędził w szpitalu. Lekarze nie mieli pojęcia, od której strony zacząć, by go poskładać.
Miesiąc temu przeszedł dwa rozległe zawały serca, jeden z powodu wrażenia jakie wywarła na nim łysa główka chorej na raka bratanicy Kasandry.
Kasandra
To wnuczka pani Danusi, córka Romka. Ma pięć lat. Podczas świąt Wielkanocnych narzekała na silny ból główki. W chwili obecnej jest w trakcie chemioterapii, z powodu guza złośliwego tylnego dołu czaszki z rozsianiem do śródmózgowia i komory trzeciej. Przebywa w Szpitalu Onkologicznym na Spornej w Łodzi. Czeka na radioterapię.
Opoka - matka Danuta
Tylko dzięki ogromnej wierze i sile charakteru pokonała guzy krtani i tchawicy we własnym ciele. Teraz jest podporą dla swych dzieci , wnucząt i niedawno owdowiałej matki.
Boże, ile jeszcze mogą znieść?
Jak pisze Ernest Hemingway (za Johnem Donne): "Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą". Pani Danuta od wielu lat walczy o życie swych bliskich: męża, ojca, dzieci, wnucząt oraz o swoje zdrowie.
Przyglądając się rodzinie można odnieść wrażenie, że ciąży nad nią jakieś fatum. Jak długo człowiek może walczyć mając takie perspektywy? Choroba, która jest "luksusem" w dzisiejszych trudnych czasach. Ceny leków, czasem brak dostępu do wielu z nich, złe warunki materialne powodują, że każdemu z nas dzisiaj żyje się trudniej. O zdrowie, najcenniejszą rzecz w naszym życiu pani Danuta i jej dzieci walczą bezustannie. Każdy niesie swój krzyż, pani Danuta i jej dzieci niosą go z ogromną pokorą i cierpliwością. Ich wytrwałość jest godna podziwu.
TEKST:
MONIKA SCHELLER
Wydanie nr 29 (763) z 2006-07-20, dział : aktualności
Każdy niesie swój krzyż...
Ile człowiek może znieść? Jaki jest próg tolerancji nieszczęść przez jedną osobę? To pytanie dręczy mnie od kilku lat, gdy obserwuję i staram się pomóc rodzinie z Kłobucka. Pani Danuta Wodzyńska-Czuchta walczy o życie synka, który urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym, niedowładem czterokończynowym oraz atrofią mózgu. Jej syn od dawna miał problemy z brzuszkiem (perystaltyką jelit), ponieważ większość swego życia spędził w pozycji leżącej. Jego mama od początku miksowała mu jedzenie, by chłopiec mógł swobodnie połykać. Chłopiec papki i leki popija syropami, by brzuchowi nie utrudniać pracy. 2 lipca Adaś znalazł się w szpitalu w Częstochowie w związku z krwawymi torsjami.
Codzienne pokonywanie trasy Częstochowa - Kłobuck bez dobrych rokowań dla synka jest dla niej katorgą. Początkowo chłopiec znajduje się na intensywnej terapii na Parkitce, później matka przenosi go do szpitala w Kłobucku. Jest zdesperowana, liczy się z tym, że Adaś może w każdej chwili odejść...
Spuchnięte nóżki, w rękach i nogach igły welflon, kroplówki, podawana krew, oraz rurka w ustach i woreczek w okolicy żołądka to obraz 16-latka. Obolałe ciało chłopca, doznało ogromnego bólu w swym krótkim życiu.
Adaś słabo widzi. Do jego domu od początku przychodzą panie ze szkoły Podstawowej Nr 2 w Kłobucku, które prowadzą z nim zajęcia. Dzięki Łucji Brol, szefowej Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych o Uśmiech Dziecka z Kłobucka Adaś otrzymał nowiutkie łóżko, ponieważ jego stare się rozsypało. Następnym marzeniem jego matki jest wózek.
Karolina
Karolina jest kolejnym dzieckiem Danuty Czuchty. Ma 19 lat. Na pierwszy rzut oka śliczna, młoda dziewczyna. Bardzo inteligentna, zdolna uczennica. Jednak i ją los ciężko doświadczył. Gdy miała 2,5 roku oparzyła się. Wrzątek nie oszczędził jej twarzy i boku ciała, to cud, że dziś lepiej wygląda. Jest po pierwszej operacji, druga odbędzie się 17 października 2006 roku w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Od najmłodszych lat jest pod opieką lekarzy i rehabilitantów. Ma krótszą nogę. Co trzy miesiące musi mieć badaną krew na podwyższone przeciwciała. Ma boreliozę. Karolina z powodu arytmii serca jest leczona u zabrzańskiego kardiologa - ma niskie ciśnienie krwi. Młodej dziewczynie "grozi" wszczepienie rozrusznika serca, ponieważ nie można jej podawać żadnych leków podwyższających ciśnienie z powodu obecności w płacie czołowym prawego podkorowo widocznego naczyniaka żylnego. Karolina cierpi na bezsenność, zrywa się w nocy. Ciągle żyje w strachu. Z tego powodu jest chronicznie zmęczona. Dziewczyna zdaje sobie z tego sprawę, że musi być w ciągłym ruchu, ponieważ w spoczynku dochodzi do częstych omdleń. Karolina wie, kiedy ma się mieć na baczności ( szósty zmysł?). Narzeka wtedy na drżenie w piersiach, osłabienie, ból głowy w płacie czołowym. Pierwsze takie objawy pojawiły się u Karoliny tuż przed komunią. Najwięcej omdleń miało miejsce w dużych skupiskach ludzkich, w których jest mało tlenu: w kościołach, autobusach itp. Gdy była uczennicą gimnazjum topiła się w basenie z powodu ataku bólu i omdlenia, gdy zaczęła uczyć się w technikum przez cztery dni chodziła o kulach. Najbardziej traumatycznym wydarzeniem dla dziewczyny, które mogło mieć związek z jej chorobą była śmierć ojca, z którym była emocjonalnie bardzo związana. Mąż Danuty Czuchty zmarł w 1994 roku, na wylew podpajęczynkówkowy spowodowany pęknięciem tętniaka części potylicznej. Osierocił czworo dzieci i 38 letnią kobietę.
Przemek
Przemek to w chwili obecnej dorosły mężczyzna. Ale zły los także nie dał mu spokoju. Czy jeszcze mało nieszczęść w tej rodzinie? Kto o tym decyduje? ....
Przemek miał 16 lat, gdy w drodze do sklepu "zahaczył" go motocyklista i wlókł za sobą przez 200 metrów. Nieprzytomnego nastolatka zabrało pogotowie. Pół roku spędził w szpitalu. Lekarze nie mieli pojęcia, od której strony zacząć, by go poskładać.
Miesiąc temu przeszedł dwa rozległe zawały serca, jeden z powodu wrażenia jakie wywarła na nim łysa główka chorej na raka bratanicy Kasandry.
Kasandra
To wnuczka pani Danusi, córka Romka. Ma pięć lat. Podczas świąt Wielkanocnych narzekała na silny ból główki. W chwili obecnej jest w trakcie chemioterapii, z powodu guza złośliwego tylnego dołu czaszki z rozsianiem do śródmózgowia i komory trzeciej. Przebywa w Szpitalu Onkologicznym na Spornej w Łodzi. Czeka na radioterapię.
Opoka - matka Danuta
Tylko dzięki ogromnej wierze i sile charakteru pokonała guzy krtani i tchawicy we własnym ciele. Teraz jest podporą dla swych dzieci , wnucząt i niedawno owdowiałej matki.
Boże, ile jeszcze mogą znieść?
Jak pisze Ernest Hemingway (za Johnem Donne): "Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą". Pani Danuta od wielu lat walczy o życie swych bliskich: męża, ojca, dzieci, wnucząt oraz o swoje zdrowie.
Przyglądając się rodzinie można odnieść wrażenie, że ciąży nad nią jakieś fatum. Jak długo człowiek może walczyć mając takie perspektywy? Choroba, która jest "luksusem" w dzisiejszych trudnych czasach. Ceny leków, czasem brak dostępu do wielu z nich, złe warunki materialne powodują, że każdemu z nas dzisiaj żyje się trudniej. O zdrowie, najcenniejszą rzecz w naszym życiu pani Danuta i jej dzieci walczą bezustannie. Każdy niesie swój krzyż, pani Danuta i jej dzieci niosą go z ogromną pokorą i cierpliwością. Ich wytrwałość jest godna podziwu.
TEKST:
MONIKA SCHELLER
© GAZETA CZĘSTOCHOWSKA -
Wszelkie prawa zastrzeżone
Gazeta
Częstochowska - tygodnik regionalny
Wydanie nr 33 (767) z 2006-08-17, dział : aktualności
Wszystkim serdecznie dziękuję
Artykuł "Każdy niesie swój krzyż...", który opublikowaliśmy w 29 numerze gazety spotkał się z żywym zainteresowaniem Czytelników. Telefony redakcyjne rozdzwoniły się z propozycjami pomocy rodzinie pani Danuty Wodzyńskiej-Czuchty z Kłobucka. Kilka osób przekazało już potrzebne rodzinie artykuły medyczne, wśród nich największy dar był od pani Katarzyna Balsam z Częstochowy. Wszystkim serdecznie dziękujemy.
Pani Danuta ze wzruszeniem przyjęła pomoc. Odwiedziła nas w redakcji, by za naszym pośrednictwem podziękować za życzliwość i wsparcie Czytelnikom "GCz" oraz wszystkim, którzy do tej pory okazali jej serce. A grono osób wspierające panią Danutę jest ogromne.
Jak nam powiedziała, na publikację w gazecie zdecydowała się z wielkimi oporami. - Miałam obawy, bo do tej pory nie wyciągałam ręki. Dawałam sobie radę. Żyliśmy skromnie, ale Adaś rośnie i rosną również potrzeby - mówi pani Danuta.
Przypomnijmy pokrótce los, który tak dotkliwie dotknął rodzinę. Pani Danuta walczy o życie synka, który urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym, niedowładem czterokończynowym oraz atrofią mózgu. Adaś nie rusza się, wymaga bezustannej opieki. Ma ciągłe problemy z perystaltyką jelit, ponieważ większość swego życia spędził w pozycji leżącej. Może jeść jedynie zmiksowane jedzenie. 2 lipca br. Adaś znalazł się w szpitalu w Częstochowie w związku z krwawymi torsjami. Początkowo chłopiec znajduje się na intensywnej terapii na Parkitce, później matka przeniosła go do szpitala w Kłobucku. Jest zdesperowana, liczy się z tym, że Adaś może w każdej chwili odejść... Spuchnięte nóżki, w rękach i nogach igły welflon, kroplówki, podawana krew oraz rurka w ustach i woreczek w okolicy żołądka to obraz 16-latka. Obolałe ciało chłopca, doznało ogromnego bólu w swym krótkim życiu. Tym bardziej nieoceniona jest życzliwość i bezinteresowna pomoc lekarzy. Pani Danuta z wielkim sentymentem opowiada o doktorze nauk medycznych Stanisławie Malinie, który jest ordynatorem oddziału dziecięcego w Kłobucku. - To człowiek wielkiego serca. Pomógł nam wiele razy. Przekazał nawet własne pieniądze na buty dla moich dzieci, na lekarstwa dla Adasia - mówi pani Danuta ze łzami w oczach. - Chciałam mu serdecznie podziękować. Również całemu personelowi medycznemu z oddziału dziecięcego. Takich ludzi jak tam rzadko się spotyka - dodaje.
Adaś słabo widzi. Do jego domu od początku przychodzą panie ze szkoły Podstawowej Nr 2 w Kłobucku, które prowadzą z nim zajęcia. Od paru lat Adasia uczy Agata Janicka-Bernat. - Przychodzi codziennie. Nadprogramowo spędza z synem wiele godzin i choć dojeżdża z Częstochowy nie liczy czasu, który poświęca Adasiowi - mówi pani Danuta. Wielkim sercem i zrozumieniem wykazują się dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 2 w Kłobucku - dyr. Małgorzata Macherzyńska i wicedyr. Bożenia Runim. Umożliwiają organizowanie festynów na rzecz Adasia. Z ostatniej zbiórki przekazały na jego potrzeby ponad 300 złotych, wcześniej 250 zł. W akcje angażują się nauczycielki, między innymi Monika Scheller-Wojtasik, współpracująca z naszą gazetą. Dzięki Łucji Brol, szefowej Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych o Uśmiech Dziecka z Kłobucka Adaś otrzymał nowiutkie łóżko, ponieważ jego stare się rozsypało. Z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej od lipca, dzięki Urszuli Ludwik, która zdopingowała panią Danutę do złożenia podania, rodzina otrzymuje dotację 200 zł. Następnym marzeniem jego matki jest wózek. Pomoc okazują również państwo Halina i Tadeusz Kała, którzy regularnie przekazują rodzinie artykuły spożywcze oraz Renata Błasiak z punktu kredytowego w Pajęcznie, która zakupiła cegiełki na kwotę 120 zł i zebrała 200 zł dla wnuczki pani Danuty, Kasandry. Pani Czuchcie pomógł również Piotr Stojek, właściciel apteki w Kłobucku przy ul. 11 Listopada 7a, który zrefundował receptę na niezbędne leki, między innymi Polprazol.
Wbrew powszechnym poglądom o szerzącej się wśród Polaków znieczulicy przykład pani Danuty Czuchty wyraźnie wskazuje że opinie takie są krzywdzące. Ludzi o szczerym sercu jest wiele. Dobrze byłoby do tego grona, tak jak obiecał wiceburmistrz Jacek Krakowian, dołączyły władze miasta i gminy.
Z losem pani Danuta boryka się sama, bo jej mąż zmarł w 1994 roku, na wylew. Wychowuje czworo dzieci.
Osoby, które chcą pomóc rodzinie proszone są o kontakt z redakcją. Można zakupić u nas cegiełki na rzecz Adasia.
Najbardziej rodzinie potrzebne są: pieluchy super Seni 2, Seni podkłady 60x90 cm, Alvia syrop na wypróżnienia, Bronchosol, czopki glicerynowe dwugramowe, Bisacodyl w czopkach 10 MG, gasprid 5 mg, Detreomycyna 1%, wózek Nettia III.
URSZULA GIŻYŃSKA
Wydanie nr 33 (767) z 2006-08-17, dział : aktualności
Wszystkim serdecznie dziękuję
Artykuł "Każdy niesie swój krzyż...", który opublikowaliśmy w 29 numerze gazety spotkał się z żywym zainteresowaniem Czytelników. Telefony redakcyjne rozdzwoniły się z propozycjami pomocy rodzinie pani Danuty Wodzyńskiej-Czuchty z Kłobucka. Kilka osób przekazało już potrzebne rodzinie artykuły medyczne, wśród nich największy dar był od pani Katarzyna Balsam z Częstochowy. Wszystkim serdecznie dziękujemy.
Pani Danuta ze wzruszeniem przyjęła pomoc. Odwiedziła nas w redakcji, by za naszym pośrednictwem podziękować za życzliwość i wsparcie Czytelnikom "GCz" oraz wszystkim, którzy do tej pory okazali jej serce. A grono osób wspierające panią Danutę jest ogromne.
Jak nam powiedziała, na publikację w gazecie zdecydowała się z wielkimi oporami. - Miałam obawy, bo do tej pory nie wyciągałam ręki. Dawałam sobie radę. Żyliśmy skromnie, ale Adaś rośnie i rosną również potrzeby - mówi pani Danuta.
Przypomnijmy pokrótce los, który tak dotkliwie dotknął rodzinę. Pani Danuta walczy o życie synka, który urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym, niedowładem czterokończynowym oraz atrofią mózgu. Adaś nie rusza się, wymaga bezustannej opieki. Ma ciągłe problemy z perystaltyką jelit, ponieważ większość swego życia spędził w pozycji leżącej. Może jeść jedynie zmiksowane jedzenie. 2 lipca br. Adaś znalazł się w szpitalu w Częstochowie w związku z krwawymi torsjami. Początkowo chłopiec znajduje się na intensywnej terapii na Parkitce, później matka przeniosła go do szpitala w Kłobucku. Jest zdesperowana, liczy się z tym, że Adaś może w każdej chwili odejść... Spuchnięte nóżki, w rękach i nogach igły welflon, kroplówki, podawana krew oraz rurka w ustach i woreczek w okolicy żołądka to obraz 16-latka. Obolałe ciało chłopca, doznało ogromnego bólu w swym krótkim życiu. Tym bardziej nieoceniona jest życzliwość i bezinteresowna pomoc lekarzy. Pani Danuta z wielkim sentymentem opowiada o doktorze nauk medycznych Stanisławie Malinie, który jest ordynatorem oddziału dziecięcego w Kłobucku. - To człowiek wielkiego serca. Pomógł nam wiele razy. Przekazał nawet własne pieniądze na buty dla moich dzieci, na lekarstwa dla Adasia - mówi pani Danuta ze łzami w oczach. - Chciałam mu serdecznie podziękować. Również całemu personelowi medycznemu z oddziału dziecięcego. Takich ludzi jak tam rzadko się spotyka - dodaje.
Adaś słabo widzi. Do jego domu od początku przychodzą panie ze szkoły Podstawowej Nr 2 w Kłobucku, które prowadzą z nim zajęcia. Od paru lat Adasia uczy Agata Janicka-Bernat. - Przychodzi codziennie. Nadprogramowo spędza z synem wiele godzin i choć dojeżdża z Częstochowy nie liczy czasu, który poświęca Adasiowi - mówi pani Danuta. Wielkim sercem i zrozumieniem wykazują się dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 2 w Kłobucku - dyr. Małgorzata Macherzyńska i wicedyr. Bożenia Runim. Umożliwiają organizowanie festynów na rzecz Adasia. Z ostatniej zbiórki przekazały na jego potrzeby ponad 300 złotych, wcześniej 250 zł. W akcje angażują się nauczycielki, między innymi Monika Scheller-Wojtasik, współpracująca z naszą gazetą. Dzięki Łucji Brol, szefowej Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych o Uśmiech Dziecka z Kłobucka Adaś otrzymał nowiutkie łóżko, ponieważ jego stare się rozsypało. Z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej od lipca, dzięki Urszuli Ludwik, która zdopingowała panią Danutę do złożenia podania, rodzina otrzymuje dotację 200 zł. Następnym marzeniem jego matki jest wózek. Pomoc okazują również państwo Halina i Tadeusz Kała, którzy regularnie przekazują rodzinie artykuły spożywcze oraz Renata Błasiak z punktu kredytowego w Pajęcznie, która zakupiła cegiełki na kwotę 120 zł i zebrała 200 zł dla wnuczki pani Danuty, Kasandry. Pani Czuchcie pomógł również Piotr Stojek, właściciel apteki w Kłobucku przy ul. 11 Listopada 7a, który zrefundował receptę na niezbędne leki, między innymi Polprazol.
Wbrew powszechnym poglądom o szerzącej się wśród Polaków znieczulicy przykład pani Danuty Czuchty wyraźnie wskazuje że opinie takie są krzywdzące. Ludzi o szczerym sercu jest wiele. Dobrze byłoby do tego grona, tak jak obiecał wiceburmistrz Jacek Krakowian, dołączyły władze miasta i gminy.
Z losem pani Danuta boryka się sama, bo jej mąż zmarł w 1994 roku, na wylew. Wychowuje czworo dzieci.
Osoby, które chcą pomóc rodzinie proszone są o kontakt z redakcją. Można zakupić u nas cegiełki na rzecz Adasia.
Najbardziej rodzinie potrzebne są: pieluchy super Seni 2, Seni podkłady 60x90 cm, Alvia syrop na wypróżnienia, Bronchosol, czopki glicerynowe dwugramowe, Bisacodyl w czopkach 10 MG, gasprid 5 mg, Detreomycyna 1%, wózek Nettia III.
URSZULA GIŻYŃSKA
© GAZETA CZĘSTOCHOWSKA -
Wszelkie prawa zastrzeżone
Gazeta
Częstochowska - tygodnik regionalny
Wydanie nr 50 (784) z 2006-12-13, dział : aktualności
Wszyscy dla jednego
Charytatywna uroczystość 9. grudnia w hali sportowej przy Gimnazjum w Kłobucku odbył się I Otwarty Charytatywny Turniej Piłki Siatkowej Mężczyzn "Wszyscy gramy dla Adasia!!!" na rzecz Adasia Czuchty, chłopca z dziecięcym porażeniem mózgowym. O Adasiu "GCz" pisała już parokrotnie. Na nasz apel o pomoc dla chłopca odpowiedziało kilku czytelników.
W uroczystości zorganizowanej przez Stowarzyszenie Na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych "O uśmiech dziecka" wzięło udział 11 drużyn z Częstochowy i powiatu, m.in.: OSIR I, OSIR II i OSIR III z Kłobucka, Wręczyca, 2 kluby z Krzepic - UKS Tygrysy I i II, ZMW, Naprzód Ostrowy II, Temida Częstochowa oraz 2 drużyny z Akademii Siatkówki im. Arkadiusza Gołasia. - Gramy w lidze powiatowej. Zostaliśmy zaproszeni i bardzo chętnie przyjechaliśmy, żeby zagrać dla Adasia - powiedział "GCz" uczestnik turnieju, zawodnik UKS Tygrysy II z Krzepic, Paweł Chyra.
Warunkiem uczestnictwa w rozgrywkach było wpłacenie wpisowego w wysokości 100 zł. - Dzięki temu już na wstępie mamy ponad 1 tys. zł. dla Adasia - informuje sekretarz Stowarzyszenia i Przewodnicząca Powiatowej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych, Ewelina Kotkowska. Ponadto Stowarzyszenie od września rozprowadzało cegiełki oraz skorzystało ze wsparcia 30 firm sponsorujących Turniej i rodzinę Czuchtów, m.in.: Megabruk, Eko-Star, ABE-Log Projekty Instalacji Elektrycznych, czy Stowarzyszenie Activ Sport Małgorzaty Herman. - Ze zbiórki od sponsorów mamy już ponad 7 tys. zł. Łącznie zebraliśmy 11,5 tys. zł - dodaje Ewelina Kotkowska.
Przybyli tego dnia do budynku hali mogli także wziąć udział w licytacji unikatowego kalendarza z fotografiami polskich siatkarek, wykonanymi przez Piotra Dłubaka oraz piłki siatkowej z autografami srebrnych medalistów Mistrzostw Świata z Japonii. Kalendarz, za kwotę 300 zł. zlicytował Grzegorz Biewald, piłka powędrowała do Pawła Sztolcmana, oferującego 1500 zł.
Uroczystość przyciągnęła wielu mieszkańców Kłobucka. - Przyszłam, żeby zobaczyć widowisko sportowe. Na pewno będzie to ciekawy turniej, zorganizowany w szczytnym celu - opiniowała Alicja Borowczyk-Szymanek.
Puchar za I miejsce, ufundowany przez Burmistrza Kłobucka Krzysztofa Nowaka, zdobyła drużyna z Wręczycy. Puchar Dyrektora Gimnazjum Rafała Kowalczyka za zajęcie II miejsca, otrzymała drużyna UKS Tygrysy II, natomiast puchar Stowarzyszenia "O uśmiech dziecka" za zajęcie III miejsca przypadł Temidzie Częstochowa. Dodatkowo fundator statuetek, Maciej Nocoń wręczył je najmłodszemu z graczy, Oskarowi Stępniowi z Akademii Siatkówki oraz najstarszemu zawodnikowi, Mieczysławowi Klimaszewskiemu z OSIR I. Najlepszym zawodnikiem Turnieju okrzyknięto Konrada Wydrę z Wręczycy, który również otrzymał pamiątkową statuetkę. Wśród dodatkowych atrakcji znalazł się pokaz taneczny formacji "Mag-M.A." z Kłobucka oraz pokaz szermierki w wykonaniu "Szermierzy i szpadzistów Kmicica CENECO z Częstochowy". - Ważne jest, że wszyscy robimy to w całości charytatywnie. Dla nas największą korzyścią jest satysfakcja z zaoferowanej pomocy, dzięki której czasem łatwiej jest przejść po tej zielonej łące zwanej ... życiem - zauważa Ewelina Kotkowska.
Adaś Czuchta to 16-letni mieszkaniec Kłobucka z porażeniem mózgowym i niedowładem czterokończynowym, mieszkający w zniszczonym budynku dworca PKP. - Adaś nie mówi, większość czasu spędza w łóżku. Czasami biorę go na kolana ale szybko się męczy - mówi Danuta Czuchta, mama chłopca.
Rodzina Adasia naznaczona jest wieloma bolesnymi przeżyciami. Jego siostra, uczennica klasy maturalnej technikum ekonomicznego, cierpi na poważną wadę serca. Mama Danuta miesiąc temu przeszła wylew z paraliżem. By zadbać o leczenie dzieci, oszczędza na swoich lekach. - Pani Danusia jest ciepłą, życzliwą kobietą, po studiach na KUL-u. Pomimo drastycznych przeciwności, nie skarży się i myśli pozytywnie - mówi Ewelina Kotkowska.
Poza Stowarzyszeniem, pomocą Adasiowi od dawna służą nauczycielki ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Kłobucku. - Przychodząc tutaj, czuję się jak we własnej rodzinie. Adasia trzeba traktować jak niemowlaczka; trzeba nauczyć się rozumieć jego gesty - mówi Agata Bernat-Janicka.
Pani Danuta, samotnie wychowująca 4 dzieci, nie kryje wzruszenia. - Nie mam słów, żeby wyrazić wdzięczność. Tak dużo osób okazuje dobre serce, dzięki czemu mam ogromną wiarę w ludzi - dziękuje.
ŁUKASZ STACHERCZAK
Wydanie nr 50 (784) z 2006-12-13, dział : aktualności
Wszyscy dla jednego
Charytatywna uroczystość 9. grudnia w hali sportowej przy Gimnazjum w Kłobucku odbył się I Otwarty Charytatywny Turniej Piłki Siatkowej Mężczyzn "Wszyscy gramy dla Adasia!!!" na rzecz Adasia Czuchty, chłopca z dziecięcym porażeniem mózgowym. O Adasiu "GCz" pisała już parokrotnie. Na nasz apel o pomoc dla chłopca odpowiedziało kilku czytelników.
W uroczystości zorganizowanej przez Stowarzyszenie Na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych "O uśmiech dziecka" wzięło udział 11 drużyn z Częstochowy i powiatu, m.in.: OSIR I, OSIR II i OSIR III z Kłobucka, Wręczyca, 2 kluby z Krzepic - UKS Tygrysy I i II, ZMW, Naprzód Ostrowy II, Temida Częstochowa oraz 2 drużyny z Akademii Siatkówki im. Arkadiusza Gołasia. - Gramy w lidze powiatowej. Zostaliśmy zaproszeni i bardzo chętnie przyjechaliśmy, żeby zagrać dla Adasia - powiedział "GCz" uczestnik turnieju, zawodnik UKS Tygrysy II z Krzepic, Paweł Chyra.
Warunkiem uczestnictwa w rozgrywkach było wpłacenie wpisowego w wysokości 100 zł. - Dzięki temu już na wstępie mamy ponad 1 tys. zł. dla Adasia - informuje sekretarz Stowarzyszenia i Przewodnicząca Powiatowej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych, Ewelina Kotkowska. Ponadto Stowarzyszenie od września rozprowadzało cegiełki oraz skorzystało ze wsparcia 30 firm sponsorujących Turniej i rodzinę Czuchtów, m.in.: Megabruk, Eko-Star, ABE-Log Projekty Instalacji Elektrycznych, czy Stowarzyszenie Activ Sport Małgorzaty Herman. - Ze zbiórki od sponsorów mamy już ponad 7 tys. zł. Łącznie zebraliśmy 11,5 tys. zł - dodaje Ewelina Kotkowska.
Przybyli tego dnia do budynku hali mogli także wziąć udział w licytacji unikatowego kalendarza z fotografiami polskich siatkarek, wykonanymi przez Piotra Dłubaka oraz piłki siatkowej z autografami srebrnych medalistów Mistrzostw Świata z Japonii. Kalendarz, za kwotę 300 zł. zlicytował Grzegorz Biewald, piłka powędrowała do Pawła Sztolcmana, oferującego 1500 zł.
Uroczystość przyciągnęła wielu mieszkańców Kłobucka. - Przyszłam, żeby zobaczyć widowisko sportowe. Na pewno będzie to ciekawy turniej, zorganizowany w szczytnym celu - opiniowała Alicja Borowczyk-Szymanek.
Puchar za I miejsce, ufundowany przez Burmistrza Kłobucka Krzysztofa Nowaka, zdobyła drużyna z Wręczycy. Puchar Dyrektora Gimnazjum Rafała Kowalczyka za zajęcie II miejsca, otrzymała drużyna UKS Tygrysy II, natomiast puchar Stowarzyszenia "O uśmiech dziecka" za zajęcie III miejsca przypadł Temidzie Częstochowa. Dodatkowo fundator statuetek, Maciej Nocoń wręczył je najmłodszemu z graczy, Oskarowi Stępniowi z Akademii Siatkówki oraz najstarszemu zawodnikowi, Mieczysławowi Klimaszewskiemu z OSIR I. Najlepszym zawodnikiem Turnieju okrzyknięto Konrada Wydrę z Wręczycy, który również otrzymał pamiątkową statuetkę. Wśród dodatkowych atrakcji znalazł się pokaz taneczny formacji "Mag-M.A." z Kłobucka oraz pokaz szermierki w wykonaniu "Szermierzy i szpadzistów Kmicica CENECO z Częstochowy". - Ważne jest, że wszyscy robimy to w całości charytatywnie. Dla nas największą korzyścią jest satysfakcja z zaoferowanej pomocy, dzięki której czasem łatwiej jest przejść po tej zielonej łące zwanej ... życiem - zauważa Ewelina Kotkowska.
Adaś Czuchta to 16-letni mieszkaniec Kłobucka z porażeniem mózgowym i niedowładem czterokończynowym, mieszkający w zniszczonym budynku dworca PKP. - Adaś nie mówi, większość czasu spędza w łóżku. Czasami biorę go na kolana ale szybko się męczy - mówi Danuta Czuchta, mama chłopca.
Rodzina Adasia naznaczona jest wieloma bolesnymi przeżyciami. Jego siostra, uczennica klasy maturalnej technikum ekonomicznego, cierpi na poważną wadę serca. Mama Danuta miesiąc temu przeszła wylew z paraliżem. By zadbać o leczenie dzieci, oszczędza na swoich lekach. - Pani Danusia jest ciepłą, życzliwą kobietą, po studiach na KUL-u. Pomimo drastycznych przeciwności, nie skarży się i myśli pozytywnie - mówi Ewelina Kotkowska.
Poza Stowarzyszeniem, pomocą Adasiowi od dawna służą nauczycielki ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Kłobucku. - Przychodząc tutaj, czuję się jak we własnej rodzinie. Adasia trzeba traktować jak niemowlaczka; trzeba nauczyć się rozumieć jego gesty - mówi Agata Bernat-Janicka.
Pani Danuta, samotnie wychowująca 4 dzieci, nie kryje wzruszenia. - Nie mam słów, żeby wyrazić wdzięczność. Tak dużo osób okazuje dobre serce, dzięki czemu mam ogromną wiarę w ludzi - dziękuje.
ŁUKASZ STACHERCZAK
© GAZETA CZĘSTOCHOWSKA -
Wszelkie prawa zastrzeżone
Pomogli Adasiowi
15.12.2006
Łzy i radość
mieszały się ze sobą w trakcie sobotniego turnieju piłki
siatkowej, który zorganizowało Stowarzyszenie na rzecz Dzieci
Niepełnosprawnych "O uśmiech dziecka" razem z Gimnazjum
im. Jana Pawła II w Kłobucku.
Widzowie oraz
gracze pojawili się w hali sportowej szkoły nie tylko, by wziąć
udział w sportowej rywalizacji, ale przede wszystkim, by pomóc
niepełnosprawnemu Adasiowi Czuchcie.
Turniej i
poprzedzająca go zbiórka pieniędzy pokazały, że mieszkańcom
Kłobucka i okolicznych miejscowości nie jest obojętny los
pokrzywdzonego przez los chłopca oraz jego rodziny.
- Rezultaty
akcji przerosły nasze oczekiwania, jesteśmy bardzo wdzięczni za
okazane serce i wsparcie - mówi Ewelina Kotkowska,
współorganizatorka turnieju. - Pomoc rodzinie Czuchtów okazało
naprawdę wiele osób. W sumie w tydzień udało nam się zebrać
blisko 10 tysięcy złotych. Oprócz gotówki darczyńcy przekazywali
także dary rzeczowe. Część z nich trafi do Adasia i jego
bliskich.
Powodzenie akcji
spowodowało, że Stowarzyszenie na rzecz Dzieci Niepełnosprawnych
"O uśmiech dziecka" planuje organizację podobnych
charytatywnych turniejów także w przyszłości. Za każdym razem
zawody będą przygotowywane, aby pomóc konkretnej rodzinie i
niepełnosprawnemu dziecku z tej rodziny.
- Udany debiut
turnieju zachęcił nas do tego, aby powtarzać cyklicznie takie
akcje - opowiada prezes stowarzyszenia Łucja Brol. - Mamy wielu
ludzi chętnych do niesienia pomocy innym, wiele jest także osób,
którzy tej pomocy potrzebują. Jest więc realna szansa, aby zrobić
coś dobrego.
Rodzinę
Czuchtów wybrano na początek akcji nieprzypadkowo. Sytuacja rodziny
i 16-letniego Adasia jest naprawdę bardzo trudna. Chłopiec urodził
się porażeniem mózgowym. Bez pomocy innych nie może żyć, nie
chodzi, niedowidzi, ma poważny ubytek słuchu, nie mówi. Mimo wieku
zachowuje się jak niemowlę. Większość życia spędza w łóżku.
Chłopcem od urodzenia zajmują się jego bliscy. Teraz rodzina nie
jest w stanie sama sobie poradzić z nieszczęściami, które w
ostatnim czasie na nią spadły. Matka chłopca. Danuta Czuchta
niedawno miała wylew i sama wymaga pomocy. Chora, i to poważnie,
jest także siostra Adama. Matka dzieci nie jest w stanie sama sobie
poradzić ze wszystkimi obowiązkami. Najgorsze jest to, że rodzinie
brakuje pieniędzy nie tylko na życie, ale także niezwykle
kosztowne leki które muszą zażywać Adam, jego mama i siostra.
- Przez wiele
lat starałam się sama sobie ze wszystkim radzić, ale teraz już
naprawdę już nie daję rady - opowiada łamiącym się głosem
Danuta Czuchta.
- Bez pomocy
innych nie wiem, jak bym żyła dalej. Na szczęście spotkałam na
swojej drodze bardzo wielu życzliwych ludzi. Mam na myśli panie ze
stowarzyszenia, ale także wszystkich, którzy zdecydowali się pomóc
mnie i mojemu synowi organizując ten turniej. Jestem bardzo
wdzięczna także panu burmistrzowi, staroście i dyrektorowi
gimnazjum. Bez ich zgody i zrozumienia nie można by było
zorganizować tego turnieju.
W charytatywnych
zawodach wzięło udział 11 drużyn siatkarskich. Walczyły one o
puchary ufundowane przez burmistrza Kłobucka, dyrektora gimnazjum
oraz stowarzyszenie. Na pomoc dla Adasia organizatorzy przekazali
wpisowe, jakie wnosiły wszystkie zespoły. W czasie turnieju odbyła
się także licytacja sportowych pamiątek przekazanych przez
częstochowską Akademię Siatkówki im. Arkadiusza Gołasia.
Widzowie mogli licytować piłkę z autografami podopiecznych trenera
Lozano oraz kalendarz ze zdjęciami polskich siatkarek autorstwa
Piotra Dłubaka. Piłkę za 1,5 tysiąca złotych nabył Paweł
Sztolcman, a właścicielem kalendarza ze "złotkami"
został Grzegorz Biewald, który wylicytował go za 300 złotych.
W sumie na
turnieju organizatorzy zebrali około 5 tysięcy złotych. Dwa
tysiące wpłacono na konto bankowe założone dla rodziny Czuchtów.
Do tego doszły pieniądze zbierane w czasie przedstawień
"Krakowiaków i górali" w Miejskim Ośrodku Kultury.
- Wielu
sponsorów przekazało rodzinie i nam pomoc rzeczową - dodaje
Ewelina Kotkowska. - Jeden z darczyńców przekazał Czuchtom węgiel
na zimę, a drugi zapewni im codziennie bezpłatnie pieczywo. To
naprawdę wspaniałe.
- Naprawdę nie
wiem, jak wszystkim dziękować - powiedziała Danuta Czuchta po
zakończeniu turnieju. - Tyle serca, tyle zrozumienia, jesteśmy
naprawdę bardzo wdzięczni, ja i mój syn.
Adaś był
honorowym gościem sobotniego turnieju. Chociaż niewiele rozumiał z
tego, co się wokół niego dziej, jak zapewnia jego mama na pewno
wyczuł tę sympatię i serdeczność, jakie ludzie mu okazali.
Akcja niesienia pomocy rodzinie Czuchtów jest się nie skończyła
Kto chce
wesprzeć Adama i jego bliskich może nadal wpłacać pieniądze na
konto PKO BP SA w Częstochowie oddział w Kłobucku 98 1020 1664
0000 3302 0089 6571 z dopiskiem Pomoc dla Adasia.
Irena
Bazan - Dziennik
Zachodni
Nie można być pazernym, trzeba dziękować za to, co się ma
22.12.2006
Kończący
się rok nie był łatwy dla Danuty Czuchty i jej rodziny. Choroba
dzieci i kilkuletniej wnuczki,, śmierć ojca, a wreszcie wylew, jaki
przeszła mocno odbiły się na jej zdrowiu. Nie załamały jej
jednak. Jak mówi, zawsze trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej,
inaczej nie dałoby się żyć.
Mam wiele
zmartwień, przybiły mnie wydarzenia ostatnich miesięcy, ale w tym
roku zdarzyło się także coś wspaniałego - mówi kobieta. -
Spotkałam na swojej drodze wielu życzliwych ludzi, którzy okazali
mnie i mojej rodzinie pomoc. Za to jestem wdzięczna. Ta pomoc, którą
otrzymałam, to była jak prawdziwa manna z nieba, czy mogę więc
narzekać?
Rodzina Czuchtów
od lat boryka się w poważnymi problemami. Danuta Czuchta od śmierci
męża 12 lat temu sama zajmuje się niepełnosprawnym synem Adasiem.
Wychowywała oprócz niego troje starszych dzieci. Adaś urodził się
porażeniem mózgowym. Mimo wieku, skończył 16 lat, zachowuje się
jak niemowlę, nie chodzi, prawie nie mówi, jest całkowicie
uzależniony od innych. Do tego stale choruje, ma padaczkę oraz
żylaki przewodu pokarmowego. Kilka razy jego życie było już
zagrożone. Rodzina sama radziła sobie z opieką nad
niepełnosprawnym Adamem. Nie było łatwo, tym bardziej, że chora i
to poważnie jest także córka Danuty Czuchty. W tym roku na rodzinę
spadło także inne, tragiczne wydarzenie. Na raka zachorowała
pięcioletnia wnuczka Danuty Czuchty.
Zmartwienia i
nerwy odbiły się na zdrowiu kobiety. Przeszła wylew i do tej pory,
chociaż dzielnie radzi sobie z chorobą, sama ma problemy z
chodzeniem. Wraz z tymi problemami zdrowotnymi pojawiły się poważne
problemy finansowe. Rodzinie zaczęło brakować pieniędzy na życie,
a także na niezbędne leki jakie kobieta, jej syn i córka muszą
stale zażywać. Z myślą o rodzinie Czuchtów Stowarzyszenie na
rzecz Dzieci Niepełnosprawnych "O uśmiech dziecka"
zorganizował na początku grudnia akcję charytatywną. Przygotowano
turniej siatkówki, z którego dochód przekazano rodzinie, a także
zbierano dary rzeczowe oraz wpłaty na konto bankowe. Razem zebrano
blisko 10 tysięcy złotych.
- Zdarzył się
cud, to był dla nas prawdziwy ratunek - opowiada Danuta Czuchta. -
Nareszcie mogę trochę odetchnąć. Spłaciłam zaległości w
czynszu, oddałam pieniądze, które byłam winna za leki. Mogłam
wreszcie wykupić wszystkie potrzebne mi lekarstwa. One są niezwykle
drogie, więc niestety wcześniej nie mogłam sobie na nie pozwolić.
Musiałam wybierać między lekami dla siebie i dzieci. Oddałam też
stowarzyszeniu pieniądze za puchary i dyplomy, które panie
przygotowały na ten charytatywny turniej. Na pewno się jeszcze
przydadzą. Jest tylu potrzebujących, którym trzeba pomóc, ja i
tak zostałam niezwykle hojnie obdarowana - dodaje.
Za pieniądze
przekazane przez darczyńców Czuchtowie urządzą także święta,
ale jak zapewnia Danuta Czuchta będą one skromne, bo poważnych
potrzeb w jej rodzinie jest naprawdę wiele. Rodzina chce się
spotkać w komplecie przy wigilijnym stole. Kobieta ma nadzieję, że
na Boże Narodzenie ze szpitala, chociaż na przepustkę, wyjdzie
Adaś, którego zdrowie ostatnio znowu się pogorszyło. To nie
jedyne zmartwienie kobiety. Tuż przed świętami córka była na
badaniach kardiologicznych. Prawdopodobnie dziewczyna będzie musiała
przejść poważną operację.
- Mimo wszystko
postaram się, aby to były radosne święta - zapewnia Danuta
Czuchta. - Wezmę na Boże Narodzenie do siebie mamę oraz brata,
który niedawno stracił żonę. Muszę ich wspierać, chcę dodać
im sił i wiary. Skąd ja mam ich tyle? Myślę, że to z miłości,
ona daje siłę i nadzieję. Tego wszystkim życzę w te święta.
Irena
Bazan - Dziennik
Zachodni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz