poniedziałek, 6 października 2014

ADAŚ ZNOWU W SZPITALU

Nie było mnie tu dość długo,bo nie chciałam przekazywać Wam  relacji o pogarszającym się stanie zdrowia Adasia.Czekałam na polepszenie z nadzieją,że opiszę same radosne chwile.Niestety,chyba jednak czas sobie uświadomić,że to co mówią lekarze o pogarszającym się stanie zdrowia Adasia, jest jednak prawdą.
Ja jestem świadoma tego,ale moja podświadomość ciągle wypiera rzeczywistość i ciągle mam nadzieję...mimo wszystko i na przekór rzeczywistości.
Już od paru dni Adaś jest w szpitalu i nasi wspaniali lekarze i pielęgniarki walczą o jego życie.
Do szpitala poszedł z wysoką gorączką i drgawkami gorączkowymi.
Lekarze ostro zabrali się do leczenia,bo okazało się,że to zachłystowe zapalenie płuc.Stan był na prawdę tragiczny,ale udało się ustabilizować Adasia i opanować gorączkę.



Jeszcze wczoraj wszystko wskazywało na to,że jesteśmy na prostej i będzie już lepiej.
Adaś nawet się uśmiechał,cieszył się z odwiedzin swojej nauczycielki...Ale życie nas ciągle zaskakuje ....












Niestety wczoraj przed 17-tą  nastąpiło pogorszenie.
Adaś zaczął wymiotować,podano odpowiednie leki,kroplówki i wieczorem stan trochę się poprawił,ale w nocy znowu się zaczęło,a najgorsze nastąpiło dziś.
Już od 7-mej rano krwawe wymioty nasiliły się,aż do "chlustających" i trudnych do opanowania.
Biedne pielęgniarki już nie miały swoich ubiorów na przebranie,bo nie zważając na to,że wszystko "chlusta" na nie,próbowały trzymać go w odpowiedniej pozycji,żeby nie doszło do zachłyśnięcia podczas wymiotów krwią i płynami zastoinowymi z żołądka.
Teraz lekami jest wprowadzony w stan letargu,żeby wyciszyć organizm i obraz Adasia nie jest za ciekawy.
Ale mam nadzieję,a nawet pewność,że damy radę...
Ordynator,lekarze i cały personel medyczny robią wszystko,żeby pomóc Adasiowi.
To są najwspanialsi ludzie pod słońcem,którym na sercu leży pomoc pacjentowi i jestem IM bezgranicznie wdzięczna za ICH WIELKIE SERCA i CZŁOWIECZEŃSTWO

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i bardzo proszę o wsparcie duchowe,modlitwy,pozytywne fluidy....

piątek, 1 sierpnia 2014

SERCEM POZDRAWIAMY....

Czasami wystarczy czyjś jeden uśmiech
By zrozumieć,że Życie może mieć prawdziwy sens 

Czasami wystarczy czyjś jeden ciepły oddech
By zobaczyć, że nie jesteś sam
Czasami potrzeba chwili wyciszenia, spokoju
By duszę ukoić, by myśli własne odgadnąć
Sens w bezsensie odnaleźć
Piękno niewidzialne dostrzec
Miłości dotknąć może maleńkiej, bezradnie płaczącej .

Czasami potrzeba ciszy
By pragnienia najgłębsze zrozumieć
By innych dobrem leczyć
Miłością dotykać
Uśmiechem pocieszać...

czwartek, 3 lipca 2014

WALCZYLI O ŻYCIE ADASIA....

        SĄ LUDZIE...
KTÓRYCH NIE SPOSÓB UBRAĆ W SŁOWA...
ALE WYGODNIE Z NIMI W SERCU....

W tym poście chcę oddać hołd i wyrazić mój szacunek i wdzięczność najwspanialszym lekarzom i personelowi szpitala w Kłobucku,którzy z wielką determinacją walczyli o Adasia.
Ich mądrość,wiedza medyczna połączona z empatią,determinacją i heroiczną walką o ludzkie życie zasługują na najwyższe uznanie.Dzięki tym wspaniałym Ludziom odzyskałam Adasia.
Na zdjęciu:Od lewej - Ordynator Oddziału Ryszard Paczkowski-[trzyma Adasia za rękę]-swoją mądrością,człowieczeństwem i serdecznością  daje pacjentowi poczucie bezpieczeństwa,  obok Oddziałowa Pani Elżbieta Krupińska- [zawsze serdeczna i uśmiechnięta], po prawej stronie Adasia lekarz prowadzący Paweł Deska,wspaniały lekarz,który z wielką troskliwością wysłucha każdego pacjenta,uspokoi i wytłumaczy wszelkie obawy , a obok Pana doktora Pawła, z-ca Ordynatora Joanna Halikiewicz - oaza spokoju,ocean serdeczności i dobroci.


Atmosfera w naszym szpitalu jest iście rodzinna,każdy pacjent może liczyć na zrozumienie ,spokojne wytłumaczenie jak zamierzają pomóc w cierpieniu.Żaden lekarz nie traktuje pacjenta jak natrętną muchę, ale porozmawia z pacjentem,uspokoi, doda otuchy,serdecznie się uśmiechnie i takie traktowanie daje choremu nadzieję i poczucie ważności jego problemu i poczucie bezpieczeństwa.
W sytuacjach ciężkich przypadków, walczą  z heroiczną determinacją i poświęceniem o każde ludzkie życie,nie ważne,czy to młody człowiek, czy staruszek,czy taki "nie rokujący"-jak Adaś.
Zresztą Adaś jest maskotką szpitala i traktują Go wszyscy jak jakiegoś VIP-a ,jak to ja żartobliwie mówię.
Doktor Paweł nadzoruje dzisiejsze przetaczanie krwi Adasiowi.
Pielęgniarka Terenia Łuba podłącza Adasiowi krew a doktor Paweł tłumaczy studentom cały proces przetaczania.

Nowy "narybek"medyczny szkolony pod tak fachowym nadzorem,w przyszłości  z taką samą troskliwością zaopiekuje się chorymi, jak teraz czynią to ich mentorzy- wspaniali lekarze : oprócz tych wymienionych pod zdjęciami ,wielką serdecznością i opieką lekarską objęli Adasia, lekarka Sandra Kucięba,Natalia Strzelczyk i Dariusz Chaduła

Mamy w naszym szpitalu kilku studentów medycyny,którzy odbywają tu praktyki lekarskie.
Będą z Nich w przyszłości wspaniali lekarze,bo szkolenie pod okiem takich "fachowców "musi zaowocować fachowością, kiedy już zostaną lekarzami.



Na zdjęciu pielęgniarki Viola Plaskacz - z ERKI,Agatka LupaMariola Makles,serdeczna,troskliwa blondyneczka -pielęgniarka ,która ma dzisiaj nocną zmianę, przekłuwały Adasiowi wenflon i podłączały Mu kroplówki.

   Pielęgniarki są niesamowite,mimo ciężkiej "harówy" ,ciągle zabiegane, zmęczone i cały czas w gotowości do pomocy chorym, są zawsze uśmiechnięte,serdeczne,troskliwe.Chciałabym im serdecznie podziękować za Ich Wielkie Serca i oddanie pacjentom.Nie potrafię wymienić ich wszystkich z imienia i nazwiska,ale wszystkie zasługują na szacunek i najwyższe uznanie.Jest ich więcej,ale przez ten czas pobytu Adasia w szpitalu bardzo polubiłam Anię Jagielską,Anię Pośpiech,Agnieszkę Pawłowską,Urszulę Fabisiak.Cudowne dziewczyny,które Adasia traktowały jak najczulej tylko mogły.
W tym szpitalu nawet personel niższego szczebla,jak salowe ,sprzątaczki mają w sobie tyle ciepła i serdeczności,że mogłyby obdarzyć wielu "antypatów"i ocieplić "zimne"serca.
Chylę czoła i oddaję szacunek i moją wdzięczność całemu personelowi szpitala w Kłobucku.

środa, 2 lipca 2014

SERDECZNIE DZIEKUJĘ .....

Muszę Wam Kochani bardzo serdecznie podziękować za wsparcie duchowe,za modlitwy,za dobre słowa,pozytywne myśli....za to,że jesteście ze mną i Adasiem w tych trudnych chwilach Jego choroby.
Pobyt w szpitalu miał być krótki,miał tylko mieć porobione badania i trochę ustabilizować wymioty,uzupełnić elektrolity,a okazało się,że stan zdrowia Adasia jest bardzo poważny i nawet otarł się o zagrożenie życia.
Adaś jest bardzo specyficznym pacjentem ze względu na specyfikę i złożoność poważnych schorzeń.
Leczenie jest trudne i nieprzewidywalne wyniki leczenia.Stan zdrowia ciągle zmienia się jak w kalejdoskopie...Kiedy już wydaje się,że wygrywamy walkę to nagle "jak grom z jasnego nieba"pojawia się następne zagrożenie.
Tak też stało się 30 czerwca. RANO WYDAWAŁO SIĘ,ŻE WYGRYWAMY...gorączka i wymioty ustąpiły,biegunka i krwawienie wewnętrzne też, myśleliśmy już o szybkim powrocie do domu, ale wieczorem znowu pojawiły się wymioty,gorączka i telefon z Laboratorium Mikrobiologicznego zwalił nas wszystkich z nóg. W kale wykryto groźną bakterię - beztlenowca CLOSTRIDIUM DIFFICILE. Ręce wszystkim opadły.
Od nowa zaczęła się ostra walka o życie Adasia.
Szczęście,że mamy w naszym małomiasteczkowym szpitaliku mądrych i naprawdę zdesperowanych lekarzy ,którzy z heroicznym poświęceniem walczą o każde ludzkie życie,nawet nie rokujących pacjentów, do jakich Adaś należy.
Bardzo szybko zastosowano odpowiednie leczenie,wzmożone środki ostrożności,bo to wredna bardzo bakteria, dzisiaj podano Adasiowi krew, jutro też będzie przetaczany.
                                                                                                                                                                                                        No dzięki Bogu stan Adasia na dzień dzisiejszy ulega systematycznej poprawie

poniedziałek, 30 czerwca 2014

WYGRYWAMY WALKĘ O ADASIA....

Na razie króciutko chcę się podzielić dobrymi wiadomościami.
Biegunka ustępuje,krwawienie wewnętrzne dzięki odpowiednim lekom ustąpiło.
Czekamy co ustali ordynator o dalszym leczeniu.
WYGRYWAMY WALKĘ O ADASIA!!!!!!!

A ja chciałabym go jak najszybciej zabrać do domu,bo domowa atmosfera jest najlepszym terapeutą dla Adasia
Serdecznie dziękuję za Wasze wsparcie, to nieoceniony skarb, prezent, który nam podarowaliście w tych trudnych dla nas chwilach.
DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA.!!!!!
Wieczorem postaram się napisać więcej ,o ile będę miała dostęp do internetu,bo piszę ze szpitala .
Pozdrawiam.

sobota, 28 czerwca 2014

MAMA ADASIA

Danusia potrzebuje Waszej modlitwy... o siłę. To najtrudniejsza rola w jej życiu. 
Adaś jest uśmiechnięty, szczęśliwy. Nic Go nie boli.

czwartek, 26 czerwca 2014

DWIE ŁYŻECZKI KLEIKU

Kochani, Adaś jest z nami. Lekarze mówią, że to cud... Różnie to bywa, czasami jest świadomy i próbuje wołać Mamę, ale też dużo śpi, bo jest bardzo słaby. Odczuwa ból i to jasno sygnalizuje. Nadmiar kwasu solnego zrobił swoje, ale nic nie wskazuje na perforację ścian żołądka. Łapczywie zjadł 2 łyżeczki kleiku ryżowego i nawet udało się powstrzymać odruch wymiotny. Niestety czkawka wciąż go męczy, no ale to pikuś. Oby było coraz lepiej.
NADAL PROSIMY O PAMIĘĆ I MODLITWĘ.

środa, 25 czerwca 2014

SAKRAMENT NAMASZCZENIA CHORYCH

Dzisiejszy dzień był bardzo trudny dla Danusi i wszystkich, którym Adaś i Jego Mama są bliscy. Do godziny 16:30 stan Adasia systematycznie się pogarszał. Adaś zapadł w śpiączkę mózgową, oddech był płytki, przerywany. Wczoraj podaną krew zwymiotował, a 40-stopniowa gorączka się utrzymywała. Lekarze przygotowywali Danusię na najgorsze. Nie można było kolejny raz przetoczyć krwi przy tak wysokiej temperaturze ciała. Adaś był papierowo biały i opuchnięty.
Przed 17 Danusia zadzwoniła po księdza, żeby namaścił Adasia olejami świętymi, przytulił i powiedział: "Walcz żołnierzyku, walcz" oraz że krew to życie i teraz Adaś ma dwa życia: jedno od Boga, a drugie od ludzi. Sala była pełna, modlili się bliscy, nauczycielka Adasia, pielęgniarki, lekarze i pacjenci. Zachęcali Adasia do walki. Modliliśmy się też my, Wy, przyjaciele internetowi Rodziny. I Adaś już w obecności księdza zaczął odzyskiwać kontakt z otoczeniem, próbował wołać Mamę. :) Gorączka spadła i utrzymuje się na razie 37stopni. Udało się przetoczyć krew,
 Adam nie wymiotuje, odzyskał kolory, obrzęk zniknął.
O 18:00 odbyła się też Msza św. za Adasia w Kłobucku.
Danusia prosiła by Wam z całego serca podziękować za modlitwy, dobre myśli, trwanie przy nich i poprosić o jeszcze więcej. To chyba najtrudniejsza walka w ich życiu, najbardziej bolesna i wciąż nie wiadomo, co przyniesie jutro.

...

Danusia prosi o modlitwę... więc kto tylko może i kto potrafi... ;(

wtorek, 24 czerwca 2014

ADAŚ WRÓCI DO DOMU

Adaś jest w ciężkim stanie. Dziś przetaczanie krwi, bo hemoglobinę ma 6,9, a jutro lub pojutrze mają wypisać Adulkę do domu. Anatomia Adasia uniemożliwia badania obrazowe, więc trudno stwierdzić dlaczego Zofran i Helicid nie działają. CRP udało się obniżyć, ale Adaś ma gorączkę mózgową, której nie udaje się zbić. Jest bez kontaktu. Módlcie się, trzymajcie kciuki, wysyłajcie dobre fluidy, po prostu bądźcie z Danusią i Adasiem sercem i myślami, żeby powrót do domu, znajome otoczenie, natężenie światła, dźwięki, zapachy, ukochany kot Adasia - Baśka... żeby to wszystko pomogło.

niedziela, 22 czerwca 2014

UFF...JEST LEKKA POPRAWA...

Wczorajszy dzień i cała dzisiejsza noc to był horror z Adasiem w szpitalu.
Stan Adasia był źle rokujący.
Wyglądało to tak[ chociaż to najmniej drastyczne zdjęcie wczorajszego dnia]:

Ciągłe wymioty,gorączka, brak logicznego kontaktu,dusił się,trzeba było szybko podać DEXAVEN dożylnie.Cały czas na kroplówkach nawadniających ,antybiotyk o szerokim spektrum działania w kroplówce, inhibitor HELICID 40  i przeciwwymiotny Metoclopramid w kroplówce,leki p/gorączkowe w kroplówce...walczono naprawdę z dużym poświęceniem.Jestem pełna wdzięczności i szacunku dla lekarzy i personelu medycznego naszego szpitala.

Dzisiaj już jest lepiej,chociaż dalej tendencja do wymiotów,ale stan powoli się poprawia.

Mam nadzieję,że kryzys dzięki Bogu i pomocy lekarzy i pielęgniarek powoli mija i sytuacja się stabilizuje.
Mówi się, "żeby nie chwalić dnia przed zachodem słońca"
ale we mnie już zrodziła się iskierka nadziei, że jak tylko Adaś  dojdzie do siebie , zabieram go do domu, bo w domu ma mnie cały czas, a niestety ja w szpitalu z nim nie mogę być cały czas, bo to oddział dla dorosłych,a na dodatek nie dałabym rady przesiedzieć tyle nocy na krześle'

Trzymajcie proszę kciuki, żeby stan Adulki poprawiał się  i żeby jak najszybciej można go było zabrać do domu.
Proszę o wsparcie w modlitwie i pozytywnych fluidach.

Ponawiam PROŚBĘ o lek w syropie RANITIDINE 150g/10ml.
Może ma ktoś możliwość pomóc w załatwieniu tego leku w Anglii. PROSZĘ!!!!
Jak Adaś wyjdzie ze szpitala nie będę miała możliwości podania inhibitora zmniejszającego wydzielanie kwasu solnego w żołądku, bo HELICID 40 jest na LZ-wyłącznie do lecznictwa zamkniętego.
Jeśli ktoś ma możliwość pomocy piszcie na adres e-mail [ jest w zakładce- KONTAKT.
Pędzę do szpitala,bo przyszłam,żeby przekazać dobre wieści i muszę już biec do Adasia.
POZDRAWIAM GORĄCO.

sobota, 21 czerwca 2014

PROŚBA

Prośba Danusi:
Potrzebny lek należący do grupy inhibitorów H+ - K+ ATP-azy (pompy protonowej), które skutecznie hamują wydzielanie kwasu solnego w komórkach okładzinowych żołądka, niezależnie od stosowanego bodźca wydzielniczego. Muszę mu to podawać ze względu na zakażenia Helicobacter pylori,refluks żołądkowo-przełykowy, guzowatość i refluksowe zapalenie przełyku i górnego odcinka przewodu pokarmowego. Niestety u nas w Polsce ten lek jest dostępny tylko w postaci tabletek lub kapsułek, a dla Adasia potrzebny jest w postaci płynnej lub podawany dożylnie. Wiem, że w Anglii jest ten lek w syropie, tylko trudny do zdobycia.
Chodzi o Ranitidine 150 (w syropie, mniej obciąża słabe żyły Adasia) lub Helicid (jest dostępny w Polsce, ale szkopuł w tym, że jest na LZ -czyli lek stosowany wyłącznie w lecznictwie zamkniętym i obciąża kruche żyły Adasia) do podania w kroplówce.
Sprawa jest bardzo pilna. Adaś aktualnie jest w ciężkim stanie, bez kontaktu, ciągle wymiotuje krwią.

piątek, 20 czerwca 2014

ADAS NADAL W SZPITALU

Witajcie kochani.
Dawno już nie pisałam,bo szczerze mówiąc,czekałam na poprawę stanu zdrowia Adasia.Nie chciałam przekazywać Wam złych wieści o jego stanie zdrowia.Niestety, nie miałam zbyt dobrych wieści i nie pisałam, bojąc się, żeby"nie wywoływać wilka z lasu". Stan zdrowia Adasia był niestabilny już od Świąt Wielkanocnych, ale ciągle łudziłam się,że nadejdzie poprawa.
Szczerze mówiąc były chwile, kiedy na dzień,dwa...była lekka poprawa, aby potem przez tydzień walczyć o jego życie.I tak w kółko...co się na chwilę sytuacja stabilizowała, to znowu pogorszenie.
Ciągłe wymioty i wysoka gorączka była naszą codziennością.Nie pomagały żadne leki doustne,bo prowokowały do wymiotów, więc tylko nadzieja w lekach podawanych w kroplówkach lub w postaci syropu.Potrzebny był lek należący do grupy inhibitorów H+ - K+ ATP-azy (pompy protonowej), które skutecznie hamują wydzielanie kwasu solnego w komórkach okładzinowych żołądka, niezależnie od stosowanego bodźca wydzielniczego. Muszę mu to podawać ze względu na zakażenia Helicobacter pylori,refluks żołądkowo-przełykowy,guzowatość i refluksowe zapalenie przełyku i górnego odcinka przewodu pokarmowego.Niestety u nas w Polce ten lek jest dostępny tylko w postaci tabletek lub kapsułek, a dla Adasia potrzebny jest w postaci płynnej lub podawany dożylnie.Wiem, że w Anglii jest ten lek w syropie ,tylko trudny do zdobycia .
Prosiłam na NK, może ktoś mógłby pomóc w zdobyciu tego leku dla Adasia.Nie udało się...
Udało mi się załatwić parę ampułek leku o nazwie HELICID 40. To lek z tej samej grupy inhibitorów zmniejszających ilości kwasu wydzielanego w żołądku.
HELICID 40 jest w postaci proszku do sporządzania roztworu do wlewów dożylnych /w kroplówce/ i jest stosowany jako alternatywa dla leczenia doustnego.
Jest dostępny w Polsce,ampułka ponad 20 zł,ale szkopuł w tym, że jest na Lz -czyli lek stosowany wyłącznie w lecznictwie zamkniętym .
Niestety nie udało mi się pomóc Adasiowi i we wtorek 17.06 lekarka z Hospicjum skierowała go do szpitala.Lekarze robią co mogą, żeby mu pomóc,ale ze względu na specyfikę i złożoność chorób Adasia, nie maja zbyt wielkiego pola do popisu. Podają kroplówki z lekami p/gorączkowymi, wspomnianym  HELICID-em 40, i antybiotykiem o szerokim spektrum działania.
Leży bidula pod kroplówkami, jest cewnikowany, nawadniany i miejmy nadzieje, że pokonamy choróbsko, bo szczerze mówiąc nie wiadomo skąd taka gorączka.
Jestem dobrej myśli, wierzę w fachowość lekarzy i personelu szpitala w Kłobucku,bo są pełni empatii i zaangażowania w walce o Adasia.Ufam opiece Boskiej i mądrości ludzi, którzy są przy Adasiu i Was Kochani bardzo proszę o pozytywne myśli, modlitwy i dobre fluidy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

wtorek, 17 czerwca 2014

ADAŚ

Kochani, proszę o słowa wsparcia dla Danusi i modlitwę/kciuki (kto co chce i potrafi) dla Adasia. Jego stan jest ciężki. Od dłuższego czasu nie je i wymiotuje. Dziś nie było już wyjścia, bo stan uległ dużemu pogorszeniu i Adam "idzie" do szpitala. Właśnie jest u nich lekarz Hospicjum.
Trzeba Wam wiedzieć, że Danusia w mocno kryzysowych sytuacjach radzi sobie równie dobrze, jak pielęgniarka dyplomowana i że dla Adama pobyt w szpitalu to ostateczność, bo zmiana dźwięków, zapachu, otoczenia bardzo negatywnie wpływa na stan Adasia (zdarza się, że Adam na skutek tych zmian wymaga intensywnej opieki medycznej). Tym bardziej otoczcie ich swoją troską i pokażcie, że jesteście przyjaciółmi...

17:30 Dzwoniła Danusia. Adaś ma gorączkę mózgową 40 stopni. Walczyli, ale nie udało się zbić.

22:50 Danusię wygonili ze szpitala do domu. Teraz w domu czeka na telefon o stanie Adasia. Adasiowa gorączka po kroplówkach spadła do szczęśliwych 39,2 stopni i oby tak dalej. Danusia okropnie zmęczona i zestresowana, powtarza, że jest jej zimno, ale nie jestem pewna czy znajdzie w sobie dość spokoju, żeby zasnąć tej nocy.

Ola

niedziela, 13 kwietnia 2014

NIEDZIELA PALMOWA I MOJE FEFLEKSJE.

Dziś Niedziela Palmowa,czyli ostatnia niedziela przed Wielkanocą,jednocześnie pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia upamietniającego śmierć Chrystusa na Krzyżu.
Dzisiaj wierni przynoszą do poświęcenia palmy,symbolizujące nie tylko męczeństwo Chrystusa,ale także odradzające się życie.Czas Wielkiego Postu to czas szczególny i wyjątkowy, czas w którym człowiek podejmuje wysiłek pracy nad sobą.Podejmujemy postanowienia,żeby stać się lepszym,żeby więcej czasu poświęcić na pomoc drugiemu człowiekowi,żeby zmienić swoje złe nawyki...itd,itp.
 Jeśli tego nie doświadczyłeś w przeciągu minionych dni, może warto na początku Wielkiego Tygodnia podjąć jeszcze większy wysiłek,jeszcze więcej trudu włożyć w pracę nad sobą.
Ja, zamknięta w czterech ścianach,skupiona nad łóżkiem cierpiącego,a mimo to, uśmiechniętego  Adasia,rozmyślam nad sensem cierpienia .
Nie wiemy ile posiadamy w sobie wiary dopóki nie zostaniemy wypróbowani ... a tego nie da się przejść bez ciężkich doświadczeń i wielu potężnych testów. Toteż bardzo naiwnie brzmią słowa tych, którzy bez niesienia ciężkiego krzyża próbują sobie i światu wmówić jaką to posiadają silną wiarę ... ? 
Właśnie im najczęściej brakuje współczucia i miłosierdzia dla tych dźwigających własne ciężkie krzyże ... słyszymy jakich udzielają naiwnych wskazówek osobom mocniej doświadczonym, swoją dumną mową próbują udowadniać, że wybrali właściwe drogi, byli lepsi bo Bóg ich wspiera. Próbują być nauczycielami "pozornie słabszych"... nie zdając sobie sprawy, że ludzie pozbawieni w życiu cierpienia w obliczu trudności szybko się załamują a ich wiara jest powierzchowna, oparta jedynie na wyrachowaniu. 
Może moje refleksje na temat cierpienia są skrajne,może się mylę w swych odczuciach,ale jedno wiem NA PEWNO.
Wiem,że dzięki tej ponad 22-letniej walce z postępującą choroba Adasia,dzięki  trudnościom jakie mnie w życiu spotkały,dzięki tym kłodom,które musiałam z podniesionym czołem omijać, zrozumiałam sens życia.
Zrozumiałam,że właśnie cierpienie ten sens mi pozwoliło poznać.
Mówi się,że"cierpienie uszlachetnia"...ktoś powie bzdura...frazes...ale to prawda.Kiedy Adaś zachorował,kiedy dowiedziałam się,że nigdy nie stanie na nóżkach,że zwykła punkcja uszkodziła kręgosłup,że będzie coraz gorzej,byłam wściekła ,złorzeczyłam ludziom,Bogu i miałam żal do losu DLACZEGO JA ?,DLACZEGO ADAŚ ?dlaczego, dlaczego?????....
Ale jak za trzy lata stałam nad trumną mojego zmarłego nagle męża,już nie pytałam DLACZEGO...Stałam nad trumną zdziwiona,oszołomiona,przepełniona bólem po stracie mężą,który miał być moim wsparciem w wychowaniu niepełnosprawnego dziecka ,pełna obaw ...ale jednocześnie pełna wiary ,nadziei...
Każda trudna sytuacja bardzo bolała,ale w głębi duszy,gdzieś tam w w mojej podświadomości byłam przekonana,że muszę się podnieść,że muszę dać radę ,bo byłam już silniejsza...i więcej rozumiałam. Nie zawsze mądrzejsi się stajemy ze względu na wiek,na ilość lat przeżytych,ale ze względu na to, jak potrafimy radzić sobie z trudnościami tego życia.
Dziś,dziękuję Bogu,że mam Adasia,właśnie takiego jaki jest.To ten jego uśmiech w Jego cierpieniu,daje mi siłę i daje mi sens życia.No bo co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
Nawet mój wnuk,który też jest niestety dzieckiem niepełnosprawnym,bardzo lubi przesiadywać na łóżku Adasia i oboje "dogadują się"w swoim języku.
                                                          
  Adaś wtedy cieszy się,że ma towarzystwo.
Szymek przysuwa sobie krzesło do łóżka Adasia i sam siada na Adasia łóżku,uważając,żeby nie usiąść na nóżkach swojego jak by nie było wujka.
Nawet jak przychodzi nauczycielka i Szymek jest u mnie ,to oboje słuchają, jak im pani Beatka czyta bajki.
Gorzej jest,jak zaczynają każdy na swój sposób, grać na różnych instrumentach.Hałas w domu niesamowity, nawet  kocica Baśka ucieka w te pędy z łóżka.
Dzięki Adasiowi jestem szczęśliwa,mimo zmęczenia,choroby,ciągłych problemów...jestem szczęśliwa.
Szczęśliwa,że dzięki Bogu mam siłę codziennie wstawać i stawiać czoła wszystkim przeciwnościom losu.
Dzięki Adasiowi dostałam wielki dar wiary i siły,bo to ten ciężki krzyż, który codziennie dźwigamy, jest miejscem narodzin olbrzymiej wiary i nadziei.

Słowa Św. Augustyna mają wielki sens "... człowiek bez próby wiary nie wie do czego jest zdolny, ile może znieść ...Dopiero wtedy kiedy napotka na swojej drodze wielkie trudności pozna jaki bezsensowny jest sąd jednego człowieka nad drugim. Cóż bowiem wie o tym dopóki nie doświadczy... i do końca nie wie czy ciężka sytuacja uczyni go lepszym czy gorszym."

A czy moje życie uczyniło mnie lepszym,czy może gorszym człowiekiem?...nie wiem,... bo nie mnie oceniać. 

Życzę Wam wszystkim przeżycia w skupieniu tego magicznego czasu Wielkiego Tygodnia.

sobota, 29 marca 2014

MOJE REFLEKSJE I ROZCZAROWANIA....

Witajcie Kochani.
Wróciłam,ale nie mogę obiecać,że systematycznie i często będę pisać,bo trochę uzbierało się różnych problemów i nie zawsze starcza czasu, a i kondycji zdrowotnej też. Chyba oprócz pogarszającego się zdrowia, dopadła mnie jeszcze - żartobliwie mówiąc, SKS...nie będę dosłownie tłumaczyć,bo to takie  określenie z przymrużeniem oka.
Trwa protest matek niepełnosprawnych dzieci o godne życie i powiem Wam szczerze,że popierałam takie akcje,ale teraz mam mieszane uczucia.Miałam inne wyobrażenie o skali i sensie tego protestu.
Myślałam,że jest to walka o godne życie wszystkich niepełnosprawnych,a nie tylko wybranej grupy,bo dla mnie i Adasia nic się nie zmieni. Dalej zostało mu tylko 153 zł na miesiąc,bo nikt się nie upomina o podwyższenie kwoty zasiłku pielęgnacyjnego.Walka trwa o świadczenie pielęgnacyjne dla matek,które nie podjęły pracy, żeby móc opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem.
Mnie na taki "luksus"nie było stać...
Nasuwa mi się taka refleksja,że zostałam ukarana za to,że "wypruwałam sobie flaki",żeby pogodzić pracę z opieką nad Adasiem i wychowywaniem dzieci, niedosypiałam , niedojadałam, w pracy siedziałam jak na igłach,ciągle w stresie,czy Adaś nie dostanie ataku padaczki,czy ośmioletnia wtedy córka Karolina da sobie radę z opieką nad Adasiem,czy zdąży przyjść zmienić ją nauczycielka,aby Karolinka mogła biegiem zdążyć do szkoły.Zdarzało się,że Adaś musiał zostawać godzinami zupełnie sam,tylko pod opieką Boską,bo ja musiałam pracować na czynsz,opał,ubranie dla dzieci ,książki,przybory szkolne,leki,rachunki,jedzenie  itd.,itp...Byłam sama,bo mąż zmarł młodo, Adaś miał 4 latka i choroba rozwijała się coraz bardziej.Odeszłam z pracy dopiero jak dzieci mogły w wolnym czasie dorobić parę groszy na swoje potrzeby,bo renta po ojcu była malutka i tylko jedna na czwórkę dzieci i ledwie starczała na Adasia leczenie.Chłopcy po szkole pracowali przy produkcji pustaków,jako pomocnicy na budowach,malowali proszkowo wózki dziecięce,sprzątali u ludzi...robili co mogli,żeby zarobić parę groszy.Wracali wieczorem umęczeni, a tu jeszcze lekcje odrobić,bo rano do szkoły.Karolina do szkoły chodziła na 12-tą,na drugą zmianę /dobrze,że było dużo dzieci w szkole i była taka możliwość/, bo rano musiała zająć się Adasiem.Ja po 6-tej rano wyjeżdżałam do pracy.
Odeszłam na emeryturę w związku z wychowywaniem dziecka niepełnosprawnego za mniej niż zasiłek dla bezrobotnych,dopiero teraz,po 13 latach osiągnęłam pułap 1000 zł.
Nie miałam wyboru żeby móc pracować tylko na etacie matki opiekującej się dzieckiem niepełnosprawnym.Musiałam pracować na dwóch etatach- jeden praca a drugi opieka ,no i teraz płacę za to zszarpanym zdrowiem,jestem schorowanym,zmęczonym wrakiem kobiety i nadal opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem,ale to, co wywalczą w proteście matki opiekujące się dziećmi niepełnosprawnymi, mnie się nie należy,bo pracowałam i wypracowałam sobie głodową rentę opiekuńczą.
Gdyby mąż żył, mogłabym sobie pozwolić na "luksus" jednego etatu - opieki nad Adasiem.
Wynika z tego,że jestem ukarana za moją pracowitość,odpowiedzialność za rodzinę,za to,że musiałam zastąpić dzieciom i ojca i matkę...ECH!!! ŻYCIE...
Miałam nadzieję,że w tym proteście powalczą o wszystkich niepełnosprawnych i dla  matek będących w takiej sytuacji jak ja - a jest ich bardzo dużo, podwyższenie kwoty 153 zł np.do 300zł byłoby dużym zastrzykiem dla skromnego budżetu.
Dobra, wyżaliłam się...
Ciekawi Was co u Adasia?
Po wielu perypetiach zdrowotnych dochodzi do siebie.Było ciężko,jeszcze na kroplówkach,ale trzyma się jakoś i mimo bólu humorek mu dopisuje.
Tylko żyły już nie wytrzymują i trzeba zmieniać wenflon co parę dni z jednej rączki na drugą.
A humorzasty się zrobił niesamowicie.Rządzi nami jak chce.
Biedna pani Beatka,nauczycielka Adasia, spełnia jego kaprysy z iście stoickim spokojem, a nasz "pępek świata"jeszcze się z nią przekomarza.
Ale to już taki mały cwaniak jest z tego  naszego Adasia.


Pozdrawiamy wszystkich i bardzo prosimy o 1% dla Adasia.
Został jeszcze miesiąc do końca okresu rozliczeniowego, więc jak jeszcze mógłby ktoś odliczyć 1% podatku bylibyśmy bardzo wdzięczni.

KRS 0000068484- cel szczegółowy
Dla niepełnosprawnego Adasia Czuchty,

wtorek, 11 lutego 2014

DUŻE SPRAWY W MAŁYCH GŁOWACH

Dużo się dzieje, zmienia na dobre. Fajnie. Cieszymy się, bo dotychczas niepełnosprawni i ich rodziny spotykali się z ostracyzmem. Dość często zdarza się, że rodziny ON weryfikują swoje przyjaźnie w tym momencie, w którym ich samodzielność staje się niewystarczająca. Niewystarczająca, żeby zabezpieczyć potrzeby np. niepełnosprawnego dziecka. Częstym problemem jest akceptacja inności. Ludzie wokół współczują, udają, że nie zauważają, bądź reagują agresją na niepełnosprawnego, bo zjazd dla osoby niepełnosprawnej z budynku mieszkalnego powoduje hałas, bo ON może w innym stopniu panuje nad emocjami. W szkole zdarzają się sytuacje, gdy dziecko niemówiące jest oskarżane o agresywne zachowania, ale nikt nie przyznaje, jakie były tego przyczyny. W kawiarni, sklepie, kinie w najlepszym wypadku pracownicy zerkają ze współczuciem, w najgorszym wypraszają.
A dzieci? Naturalnie przyjmują inność. Nie doszukują się w niej niedoskonałości. Widzą tylko tę inność, bez szukania różnic, które mogłyby podzielić, bez nazywania innego w sposób urągający godności. Dla dziecka osoba z niepełnosprawnością, będzie tak samo dobrym kompanem do zabawy, jak w pełni sprawna. Czasami bywa wyzwaniem, ale to nie zmienia faktu, że dla dzieci bariery nie istnieją. A jeśli zdarzają się niechlubne wyjątki, to już w efekcie niestrudzonej pracy dorosłych z najbliższego otoczenia.
Ale do sedna...

"Dwie szalone matki piszą książkę o niepełnosprawnych dzieciach.
Monika - mama Kuby i Kacpra, którzy książkę (w trochę innej formie) wymyślili i już raz zarazili pomysłami innych (patrz nasza podróż Dookoła Polski w 12 dni)
Agnieszka - mama niepełnosprawnego pięcioletniego Dzielnego Franka i zdrowej trzynastoletniej Natalki."
Graficy / ilustratorzy:
Anna Kloza-Rozwadowska - absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu
Jacek Ambrożewski - absolwent Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Anna Lewandowska - jest utalentowaną studentką V roku na wydziale grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Patricija Bliuj-Stodulska – utalentowana studentka V roku na wydziale grafiki warszawskiej ASP.

Korektor: Aleksandra Gruca-Endzel – właścicielka firmy redaktorinternetowy.pl

Konsultacja merytoryczna:

Mgr Monika Majszczyk, psycholog, logopeda, terapeutka wczesnej interwencji.
Mgr Radosław Rogoziński, oligofrenopedagog, ergoterapeuta, terapeuta SI, terapeuta NDT-Bobath, terapeuta wczesnego wspierania rozwoju dziecka

Nadzór prawny nad przedsięwzięciem – Kancelaria Adwokacja Eugeniusz Krajcer, Jastrzębie-Zdrój.

Team w takim składzie pracuje niestrudzenie nad genialnym w swej idei projekcie: "Duże sprawy w małych głowach". O co w nim chodzi? Dziewczyny piszą: "Same wiemy, jak trudno było nam rozmawiać z innymi dziećmi o niepełnosprawności Franka czy jego kolegów i koleżanek nie dysponując żadną pomocą w tej rozmowie. Dzieci w sposób naturalny są otwarte na inność, chciałybyśmy w nich tę otwartość podtrzymać i sprawić, by niepełnosprawność nie była tematem tabu w ich środowisku."
Wczoraj projekt znalazł się na portalu Polak Potrafi i ruszyła  akcja zbierania funduszy na pierwszy 1000 egzemplarzy książki. Liczy się każda złotówka. Warto wspomóc "Duże sprawy w małych głowach", bo ten projekt może wiele zmienić, uwrażliwić Was jeszcze bardziej (choć wiemy, że jesteście bardzo empatyczni), Wasze dzieci. Na pewno pomoże rozmawiać i pewniej czuć się w tematach, które dotychczas były tematami tabu. Pomoże zrozumieć, jak świat odbiera osoba nie w pełni sprawna. To krok milowy w kierunku zmiany postrzegania inności, w kierunku jej zrozumienia i akceptacji. Każdy jest inny, każdy przynajmniej raz w życiu, znalazł się w nieprzyjaznym środowisku, nieakceptowany, zepchnięty na margines. Gdybyś mógł to zmienić, zrobiłbyś to. Teraz pomyśl, że są ludzie, którzy czują się podobnie przez całe swoje życie.

Ola i Danusia

poniedziałek, 3 lutego 2014

KONIEC FERII, ADAŚ SIE EDUKUJE....

U nas wiosennie.Środek zimy, a na dworze słoneczko świeci i aż się chce oddychać rześkim,prawie, wiosennym  powietrzem.Co z tego...ja i tak zamknięta w czterech ścianach, "uwiązana"przy łóżkach swoich choruszków,snuję się po domu, po następnej nieprzespanej nocy.Mama i Adaś odsypiają buszowanie w nocy, a ja ich próbuję mobilizować do aktywności, z nadzieją,że może tej nocy dadzą mi pospać choć odrobinę.
Nie narzekam,bo dla mnie taki stan rzeczy to już rutyna," normalność"...moja "normalność".Mimo wszystko cieszę się, że ich mam, bo co ja bym robiła?, jak bym się czuła? bez tego mojego domowego szpitaliku?
Rano była Adasiowa rehabilitantka i o dziwo, moje dziecię bardzo ładnie współpracowało z Kasią[czytaj:rehabilitantką].
 Potem przyszła p.Beatka,nauczycielka Adasia...nareszcie koniec ferii i nie muszę już "za lektora robić", bo cwany Adaś nie odpuszczał w czasie ferii i bajki musiały być mu codziennie czytane.No niech bym tylko zapomniała, albo broń Boże,nie miałabym już sił...Adaś skutecznie domagał się tego czego chciał.Tak długo wołał:-Bajka!- Bajka!... i to co raz głośniej ,a jak długo się ociągałam z czytaniem, to miał wypróbowany już sposób na mnie.Po prostu krzyczał - Mamocha!,co w jego języku znaczy po prostu macocha.No nie śmiejcie się, Adaś kiedyś usłyszał to słowo w bajce o Kopciuszku i chyba w swoim rozumku zakodował, że to zła matka, no i teraz mam efekty edukacji Adasia.
Właśnie się mój "pępek świata" obudził z popołudniowej drzemki, zapewne wyrwany z objęć Morfeusza krzykami babci[czyli mojej mamy], która też się obudziła i już po moim pisaniu,bo teraz na zmianę każde z nich co parę minut będzie coś ode mnie chciało...
I tak do wieczora, aż chociaż jedno zaśnie.
Jak idę do pokoju mamy, to Adaś krzyczy - Eeee!... o Jeziu!.... o Bozie!....jak by mu kto krzywdę robił.
Wesoło mam,nie powiem, ale wieczorem to już nóg nie czuję od tego biegania od jednego do drugiego....
Dobra kończę,bo mi w piecu wygaśnie.
Na zakończenie jeszcze prośba do Was Kochani.
Głosujcie na blog Adasia .PROSZĘ!!!!! Bo coś daleko w rankingu jesteśmy.

WYŚLIJ SMS o treści A00197 na numer 7122 Koszt SMS-a wynosi 1,23 zł
 Uwaga! W numerze bloga znak "0" to cyfra zero. Pamiętaj także, aby nie wstawiać w treść SMS-a spacji

POZDRAWIAM.

sobota, 1 lutego 2014

POWOLI "PRZEGANIAM" CHORÓBSKO...

Witajcie po długiej mojej nieobecności.
Wszystko przez to moje choróbsko, strasznie uparte jest  i nie chce się odczepić ode mnie.Może macie jakieś sposoby na odstraszenie "nieproszonego gościa", może jakie czary ,albo co...?
Z ADASIEM TEŻ RÓŻNIE BYWA, ostatnio zafundował mi, w zmowie z moją mamą, kilka nocy bezsennych, i to tak na zmianę, albo mama buszowała po nocy, albo Adaś sobie "rzyganko" urządzał, albo mnie bezdechem lub atakiem padaczki uraczył...
Mówię Wam, mam ciekawe życie,przeważnie to nocne, a potem w ciągu dnia ,jak zoombi, po domu się błąkam i kursuję między jednym łóżkiem a drugim.
Najgorzej, jak na raz obydwoje coś chcą, i ani mama ani Adaś nie chcą 'oddać palmy pierwszeństwa".
Powoli wracam do sił, bo już najwyższy czas ,żeby się to wszystko odmieniło.
Mobilizuje mnie świadomość, że czekacie tu na wiadomości co u nas i chociaż w skrócie musiałam Wam napisać, co się w moim "prywatnym, domowym szpitaliku" dzieje.
Więcej napiszę jutro,bo jest o czym pisać. Trochę się przez ten czas mojej choroby wydarzyło u nas...

Jeszcze chciałabym Was Kochani bardzo, bardzo gorąco poprosić o zagłosowanie na naszego bloga w konkursie BLOG ROKU 2013
Chcesz pomóc Adasiowi? Zagłosuj na jego blog.WYŚLIJ SMS o treści A00197 na numer 7122 Koszt SMS-a wynosi 1,23 zł
 Uwaga! W numerze bloga znak "0" to cyfra zero. Pamiętaj także, aby nie wstawiać w treść SMS-a spacji
Pozdrawiam serdecznie i bardzo proszę ZAGŁOSUJCIE NA BLOG ADASIA!!!!!

sobota, 11 stycznia 2014

TWÓJ 1% Z SERCA DO SERCA PŁYNIE...

Rozpoczął się okres rozliczeniowy podatku za 2013 rok.Tak jak co roku, zwracam się z ogromną prośbą do wszystkich Ludzi Dobrej Woli o przekazanie 1% podatku dla Adasia, na Jego specjalne i bardzo drogie odżywianie, niezbędne środki na leczenie oraz potrzeby bytowe.
Chciałabym bardzo serdecznie podziękować za przekazanie 1% podatku w poprzednim okresie rozliczeniowym, czyli za 2012 rok. Jestem ogromnie wdzięczna za Wasze zrozumienie  i empatię. Każda złotówka przekazana dla Adasia ma dla nas ogromne znaczenie.
Serdecznie dziękuję anonimowemu Aniołowi za przekazanie 9 kartonów po 8 sztuk Nutrisonu, za pośrednictwem innej cudownej Osoby, która również zastrzegła sobie anonimowość. Dziękuję Ewuniu za finansowanie przesyłek. Jesteście wspaniałe. To ogromna pomoc i nie potrafię wyrazić swojej wdzięczności w takim stopniu, w jakim ją czuję.
Chciałabym też oddać hołd wdzięczności wszystkim, którzy w trakcie ubiegłego roku starali się nam pomóc przeżyć, wpłacając dla Adasia pieniążki na konto, tym, którzy organizowali zbiórki dla Adasia w szkołach a nawet w kościele. Nie dam rady wymienić wszystkich, za co przepraszam, ale wiedzcie Kochani, że zajmujecie szczególne miejsce w moim sercu. 
Nie zapomina o nas Dyrekcja, nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkół im. Jana Kilińskiego w Kłobucku, Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kłobucku, Proboszcz Parafii p.w. św.Marcina w Kłobucku, radni Józef Zdzisław Dederko i Tomasz Wałęga, którzy wraz z nauczycielką Adasia, p.Beatką Kin, oczywiście za zgodą Biskupa Archidiecezji Częstochowskiej Antoniego Długosza i Proboszcza parafii NMP Fatimskiej zorganizowali zbiórkę do puszek dla Adasia [w tym miejscu ukłony dla parafian tego kościoła za niezwykłą empatię i ofiarność].
Podziękowania należą się Ludziom Wielkiego Serca z Ruśca i Woli Wiązowej za podarowanie nam paczki mikołajkowej oraz pieniędzy na specjalne odżywianie Adasia. Dziękuję Kasi Kwiecińskiej-Pierzynce, Kasi Mielczarek, Wiesławowi Wlazłowskiemu, Anecie Mielczarek, Justynie Ochockiej, Renacie Rabendzie, Justynie Gibas, Ewie Stępnik, Kasi Płuciennik, Kasi Koziróg, Jarosławowi Wlazłowskiemu oraz Bernadzi i inicjatorce całej akcji Mikołajkowej - Ewie Dłużak. Jak co roku wieeelką paczkę wigilijną przywiózł aż z Norwegii kochany Anioł - pan Toniek od siebie i przecudownych Ziemskich Aniołów: Iwonki Zięba, Zbyszka Piwko oraz ich Rodzin i Znajomych.

Jeśli potrafimy z siebie coś dać
to zatrzymamy wodospady łez
i sprawimy, że na zapłakanej twarzy
pojawi się uśmiech.
Wtedy zbudujemy tęczę z uśmiechu 
i łez...
kolorową, barwną...dającą nadzieję
 na przetrwanie kolejnych dni.

Oprócz drogich leków Adaś wymaga stosowania bardzo kosztownej diety bezresztkowej, bezglutenowej i bezmlecznej. Z racji nieprawidłowej budowy anatomicznej (żołądek położony wysoko w klatce piersiowej, znaczne zniekształcenie kręgosłupa, deformacja klatki piersiowej i powłok brzusznych) założenie PEG-a nie było możliwe, więc i dieta nie doczekała się w naszym przypadku refundacji z Instytutu Leczenia Żywieniem. Do tego dochodzą środki do pielęgnacji ultrawrażliwej skóry Adasia, środki przeciwodleżynowe, pampersy, podkłady, chusteczki, środki piorące antyalergiczne i inne.
Od wielu już lat jestem zdana wyłącznie na dobrych ludzi, ponieważ jałmużna, którą otrzymujemy od Państwa ledwie starczyłaby na zwykłe wyżywienie i podstawowe opłaty. A gdzie leki, Adasiowe suplementy diety, opał? I tak każdego miesiąca muszę wybierać, na co przeznaczyć pieniądze, żeby nie stracić Adasia, mieszkania i jeszcze samej przeżyć. Leki i suplementy mieć musimy, to pewne, ale musimy tez jeść i przeżyć zimę, więc najczęściej odwlekam opłaty za mieszkanie. Kierownik apteki - Anioł, nie człowiek, czeka zawsze na uregulowanie należności za znaczną część leków do rozliczenia 1%. Swoich leków nie kupuję, bo mnie nie stać.
Przez Państwo i organizacje pomocowe zostaliśmy zepchnięci na margines. Mogę liczyć i liczę na Ludzi Dobrej Woli, wrażliwych i bezinteresownych w swym działaniu, którzy dostrzegą w moim synu CZŁOWIEKA zasługującego na godne życie. Nie boję się rozliczania i zaglądania do portfela, nie mam zupełnie nic do ukrycia. 
Żyjemy na skraju nędzy, bo dostatek mija się w progu z chorobą...


Bardzo proszę o przekazanie 1% podatku na Stowarzyszenie AMICUS - KRS 0000068484 z dopiskiem "dla niepełnosprawnego Adasia Czuchty"

Za DOBRE SERCE, zrozumienie i wrażliwość, serdecznie dziękuję.
Jednocześnie życzę samych dobrych i szczęśliwych dni, szczęśliwości wszelkiej w Nowym 2014 Roku i dużo, dużo zdrówka .

piątek, 10 stycznia 2014

BLOG ROKU 2013

No to stało się. W tym roku, podobnie jak w poprzednim, zawalczymy o to, by wieść o Adasiu odbiła się szerokim echem. Blog zgłosiłam do konkursu BLOG ROKU 2013.
Liczymy na Waszą pomoc, wiecie, sms-y, udostępnianie tej informacji, Wasze pomysły również są mile widziane. Z doświadczenia wiemy, że jest dosłownie garstka ludzi, która każdego roku pamięta o Adasiu i wypełnia wniosek o 1% wskazując zawsze to samo - Adama subkonto (pozostali wskazują co roku innego potrzebującego, co również się chwali), dlatego tak ważne jest, by zyskać nowych przyjaciół czy obserwatorów, którzy popchną tę informację dalej, albo nawet przekażą na rzecz Adasia jakiś grosz. Jeszcze ważniejsze dla Danusi jest to, że w ubiegłym roku, w czasie trwania konkursu, poznała wiele wspaniałych osób - przyjaciół, którzy są dla Niej ogromnym wsparciem w trudnych chwilach, a tych, jak wiecie, nie brakuje w codzienności Danusi i Adasia.

Oczywiście, podobnie jak w ubiegłym roku nie zmieściłam się z tekstem, więc postaram się go wrzucić tutaj w całości, tak jak pamiętam:

Bohaterem blogu jest Adaś. 23-letni chłopiec, całkowicie zależny od otoczenia w swojej niepełnosprawności. Niektórzy ludzie widzą tylko "warzywko", w którego leczenie, czy naukę nie warto inwestować. Mama Adasia, w swojej niestrudzonej walce dostrzega w nim CZŁOWIEKA, z Jego własnym temperamentem, zainteresowaniami i... fochami, chociaż Adamowi na prawdę rzadko uśmiech schodzi z buzi.


O Adasiu i Danusi trudno jest napisać cokolwiek w dwóch króciutkich zdaniach. To niemal niewykonalne. Dlatego, choć baaardzo się starałam, nie wyszło. ;)


Zatem do rzeczy. Pozwolę tu sobie przytoczyć fragment e-maila:



Potwierdzamy udział Twojego bloga w konkusie.


Numer Twojego bloga to A00197

Zapamiętaj go! Na etapie zgłaszania blogów do konkursu nie jest potrzebny. Stanie się niezbędny przy głosowaniu na Twój blog w kolejnych etapach konkursu.

A oto link do regulaminu:

http://www.blogroku.pl/2013/zasady/zasady.html

II ETAP – GŁOSOWANIE – NOMINOWANIE BLOGÓW DO OCENY PRZEZ KAPITUŁĘ KONKURSU
Wszystkie zgłoszone blogi przejdą do II etapu Konkursu. Będzie on polegać na głosowaniu SMS. W jego efekcie do kolejnego etapu Konkursu – oceny przez Kapitułę Konkursu – przejdą blogi, które otrzymają największą liczbę głosów.

TERMINARZ KONKURSU
09.01.2014 – 30.01.2014 - zgłaszanie blogów do konkursu
30.01.2014 – 06.02.2014 - nominowanie blogów (głosowanie SMS)
06.02.2014 – 13.02.2014 - ranking Brand 24 i Hash.fm do wyboru Bloga Blogerów
14.02.2014  wyświetlenie ostatecznego przeliczenia w/w rankingów
14.02.2014 – 20.02.2014 - Ocena blogów przez Jury BB - wybór Bloga Blogerów
18.02.2014 – ogłoszenie nominacji Jury z poszczególnych kategorii tematycznych
20.02.2014 – ogłoszenie nominacji do Bloga Blogerów
27.02.2014 – Gala


Ola