Maleństwo jest dziś takie nieobecne. Nic nie mówi. Nasz kot - Baśka,
jak zwykle, gdy z Adasiem jest kiepsko, nie odstępuje swojego Pana na
krok. Kładzie się na łóżku i dogrzewa Go. Mądry zwierzak.
Dziś byli u nas z Hospicjum, Adam dostał zastrzyki: B12, Decaldol (uspokajający i silnie p/wymiotny) i Cyclonamine (p/krwotoczny) . Może się uda bez szpitala. W
sobotę i wczoraj sama aplikowałam zastrzyki p/krwotoczne i p/wymiotne, no i Zofran w syropie oraz Ferrum, dzisiaj dołożyli jeszcze Decaldol. To trochę Go wyciszy wewnętrznie i myślę, że sobie poradzę, tylko
pralka na okrągło w działaniu, aż się boję rachunku za prąd i wodę... no trudno, byle Adaś wrócił do normalności i zaczął nareszcie jeść i
mnie terroryzować.
Koło
godziny 22. Adaś dostał gorączki 39 st. C. Intuicja podpowiada mi, że
po pyralginie nie spadnie, bo to pewnie gorączka mózgowa, ale tak czy siak
sobie poradzimy jakoś. Mam nadzieję przespać się dziś choć ze dwie
godziny.
Dacie radę, musicie. Mimo wszystko, Adaś jest silny.
OdpowiedzUsuńDanusiu życzę Ci dużo sił i wytrwałości
OdpowiedzUsuńBrak mi słów na to wszystko co Was spotyka.
Adaś musi walczyć nie ma innej opcji
Pozdrawiam i tule
Kochani... przytulam. Spokojnej nocki :*
OdpowiedzUsuń