niedziela, 20 stycznia 2013

NIESPODZIEWAJKA

Witajcie Kochani.
Dziś może trochę z innej beczki... Zima nieźle mrozi, pogoda nie rozpieszcza, słoneczka mało, dopadają nas smutki, nostalgia, chandra a nawet i gorzej, bo choroby, przeziębienia, wirusy. Od kilku dni  moimi  najlepszymi "przyjaciółmi"są  lekarstwa, ciepły koc i gorąca herbata. Ale już tak ze mną jest, że mam pozytywne nastawienie i zamiast narzekać i użalać się nad sobą zawsze zdarzy mi się coś miłego co rozgoni chmury nad moim niebem. Dzisiaj też miałam wisielczy humor, za dużo trudnych spraw, rozgoryczenie, ale przecież dla takiej optymistki jak ja, nie mógł się tak zakończyć ten dzień.
Otóż, tak przed 17-tą córka pojechała na miasto, za chwilę dźwięk domofonu, więc pewna, że to Karolina coś zapomniała otwieram drzwi wejściowe, nie sprawdzając kto tam... otwieram drzwi i ze zdumieniem widzę jakiegoś faceta całkiem mi nie znanego, który bezpardonowo mówi:
- Wiesz, ja za chwilkę wrócę, nie zamykaj...
No i poszedł sobie, ja zdumiona stoję i nic mi sensownego do głowy nie przychodzi, myślę sobie "ki diabeł, kto zacz, skąd i po co?"
Nagle facet wraca z kwiatami, czekoladkami, prezentami dla Szymka i Adasia, a ja dalej zdumiona, zgłupiała stoję i ani be, ani me, normalnie mi mowę odjęło i myślenie gdzieś wyparowało... Dopiero jak usłyszałam Jego śmiech, nagle mnie olśniło.. "O Boże, Boguś!!!" Kolega z liceum, tyle przecież rozmawiamy przez telefon, dość prężnie działa w sprawie 1% dla Adasia w swoim mieście, ale nie widzieliśmy się od czasów ukończenia liceum, a to już grubo ponad 35 lat minęło ...
Uśmialiśmy się sami z siebie, powspominaliśmy świetne czasy młodości, przy okazji Karolina dowiedziała się jakie to ze mnie było "ladaco i niezłe ziółko" w czasach licealnych, no i było super. Mój wisielczy humor i wszystkie czarne chmury na moim niebie nagle gdzieś zniknęły.
Naszły mnie wspomnienia, że piszę ten post z przerwami, a chwile zadumy przedłużyły to pisanie i nawet nie wiem kiedy północ wybiła.
Czasami dobrze tak wrócić pamięcią do lat młodości...

Beatlemania story - ile to już lat?
Gryfy gitar jeszcze lśnią, choć ekran zbladł.
Beatlemania story - wspomnień anioł stróż,
zmarszczki czasu liczy srebrny kurz...

8 komentarzy:

  1. To ten Boguś, o którym mi tyle opowiadałaś? No to zrobił Ci super niespodziewajkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten ten i mówię Ci do tej pory jeszcze jestem w szoku.

      Usuń
  2. Oj Danuniu kochana, i ja sie usmiecham , ciesząc się z Twojej niespodzianki i zaduma mnię jakas wzięła..
    Ale dobrze, że tak piękny wieczór miałaś:)

    Buziaki dla Was i przytulasy z sił całych:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś , nawet nie masz pojęcia ile takie spotkania po latach znaczą.Na dodatek to wspaniały człowiek, tyle dobrego dla Nas zrobił i dalej obiecał pomóc, wziął ulotki o 1% i obiecał jeszcze bardziej się postarać w tym roku.Zresztą same wspomnienia są bezcenne!!!!!!!!!
      Życzę Ci Aga samych radości a dla Franulka buziaki .
      Miłego dnia Kochani.

      Usuń
  3. Witam
    Brawo dla tego Pana
    Jak tam u Was.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie Kochani .
    U nas tak ja w kalejdoskopie, ale nie ma co narzekać , są gorsze i lepsze dni .Adaś jakiś osowiały od paru dni , z silnymi dusznościami , ale jakoś sobie radzę , w razie jak duszności długo nie ustępują no to niestety , aplikuję zastrzyk z Dexavenu i pomaga .Dobrze ,że już sama podaję mu zastrzyki i nie muszę pielęgniarki wołać.Dzisiaj Adaś ma strasznie zaczerwienione oczka , tak jakby jakieś naczyńka popękały .
    A jak córunia ?jak idzie terapia?Buziaki posyłam , życzę zdrówka i szczęśliwości wszelkiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze
    a terapia też dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. piękna ta niespodziewajka!!! :)
    trzymajcie się zdrowo :*

    OdpowiedzUsuń