Jak przedwczoraj zabierałam Adasia ze szpitala byłam pełna nadziei, że po tylu przetoczeniach na długi czas nie będę musiała ze strachem kłaść się spać i nie będę się budzić pełna obaw, że coś się złego nie wydarzy kiedy zasnę ze zmęczenia przy Adasia łóżku. Niestety, dzisiaj rano jakoś tak przed siódmą, podczas porannej toalety, Adaś zaczął strasznie wymiotować brunatną, bardzo ciemną treścią, ze strzępkami skrzepniętej krwi, a później to już z krwią. No i znowu kroplówki, a jego żyły takie delikatne.... Zdecydowałyśmy z lekarką z hospicjum, że zostawimy Adasia w domu, tu mu będzie lepiej. Dam radę, a pielęgniarki i lekarka z hospicjum pomogą mi. Dostał zastrzyki przeciwkrwotoczne i przeciwwymiotne, bo w tej sytuacji niczego doustnie nie przyjmie. Jedzonka też nie przyjmuje, ale z tym jakoś sobie poradzę.
Podstawowe zastrzyki daję już sama: metoclopramid i cyclonaminę. Dla mnie to nie pierwszyzna, bo z wymiotami Adasia jestem oswojona nie od dziś, ale gdzieś tam w środku dręczy mnie poczucie bezsilności, niemocy, żalu....
W zasadzie to już wczoraj w godzinach popołudniowych był jakiś "nieswój". Akurat przyjechała w odwiedziny Ania Dąbrowska, która prowadzi Adasia profil na NK: http://www.nk.pl/#profile/44024333?referer=qs_p i Adasia ulubiona Milenka, ale nic go nie cieszyło , nawet się nie uśmiechnął... a zawsze jak Milenka przyjeżdżała do niego to szalał z radości. Wieczorem już nie chciał jeść, wcześnie zasnął, ale obudził się po północy z wysoką temperaturą.
Przez całą noc walczyłam z gorączką, no i nad ranem już było w miarę ok, niestety po godzinie wystąpiły wymioty.
Teraz znowu byli pracownicy hospicjum, jutro też przyjadą i mam nadzieję, że sobie poradzę i Adaś nie
"wyląduje" w szpitalu.
Trzymajcie za nas kciuki , wysyłajcie dobre fluidy i jak ktoś potrafi się modlić, to bardzo proszę o modlitwy.
Pozdrawiam.
Aduniu kochany, walcz.
OdpowiedzUsuńDanusiu, trzymam kciuki za całych sił, aby Adaś nie trafił do szpitala, aby mu sie poprawiło. Bida nasza kochana.
Uważaj też na siebie.
Dziękuję kochana za słowa otuchy.Jest mi strasznie ciężko , bo tak bardzo się cieszyłam ,że już będzie dobrze..., tak bardzo się nastawiłam na poprawę...
OdpowiedzUsuń...A tu znowu w punkcie wyjścia.
Dziękuję Aguś...buziaki dla dzielnego Frania , a dla Was kochani sił i pogody ducha.
Nasz kochany Adasiu, walcz, walcz z całych sił. Kochana Danusiu, Ty też nie poddawaj się. Oboje walczcie.
OdpowiedzUsuń