Dzisiaj była świetna pogoda na spacer, więc zapakowałam Adasia do Baffina i poszliśmy sobie do altanki. Żeby babci nie było przykro, to ubrałam ją, balkonik przed siebie i całe "towarzystwo" wraz z kotem i pieskiem, spędziło miłe chwile na świeżym powietrzu.
Adaś szczęśliwy, bo się trochę dotlenił, moja mama też zadowolona... zwierzęta też się wyhasały. A ja? Chyba trochę zmęczona.
Jeszcze głos mam jakiś cichy i ochrypły, na dodatek nałykałam się znowu tego, co w powietrzu lata, bo ja strasznie "pazerna" jestem... łapię wszystko co w powietrzu wisi, a najbardziej wirusy , no i mam tylko jedną strunę głosową, druga uszkodzona podczas operacji, więc trochę się obawiam o swój głos i oskrzela, ale co tam... najważniejsze, że wszyscy mieli frajdę i spędzili miłe chwile w promieniach słoneczka i otoczeniu ciepłej jesieni.
Pozdrawiam wszystkich
Danusiu, Ty taka pazerna nie bądź. Proszę:)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was:)
Danusiu masz wielkie serce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOJ TAM ! OJ TAM!...dziewczynki moje kochane , jakoś trzeba przecież to życie przeżyć, żeby móc sobie spokojnie na starość spojrzeć w oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was kochane i buziaki posyłam.
Tak, tak rzeczywiście dzisiejsza jesienna i słoneczna niedziela pozwalała wyjść na spacer. My także popołudnie spędziłyśmy w parku, który Ty Danusiu znasz, bo byłaś w nim razem z nami. Buziaki dla Adasia.
OdpowiedzUsuń